Kolejna odsłona Festiwalu Filmów Afrykańskich AfryKamera odbędzie się w grudniu. Ale warszawscy fani kina afrykańskiego nie muszą usychać z tęsknoty czekając do zimy. Na dziedzińcu Kina Tęcza w dwa lipcowe i jeden sierpniowy wtorek królowało/królować będzie (jeden pokaz już się odbył) kino z zachodniej części kontynentu. Więcej o tym wydarzeniu napisano TUTAJ.
Natomiast w ramach Strefy Filmowej Festiwalu African Beats 2023, który odbędzie się w dn. 11-13 sierpnia tego roku w Dworku pod Wiechą, w podwarszawskim Kawęczynie, zaprezentowanych zostanie aż 10 filmów prezentowanych w ubiegłych latach na AfryKamerze, w tym tak dobre produkcje jak „Żona grabarza” czy pierwszy etiopski film s-fi „Beti i Amare”.
Więcej informacji TUTAJ
W ramach międzynarodowego projektu „Klasyka w powieści graficznej” powstała komiksowa wersja „Antygony” Sofoklesa, za którą odpowiada Daniel Chmielewski.
Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie przekształcił w komiks pięcioaktową tragedię Sofoklesa, napisaną i wystawioną prawdopodobnie w 442 r. p.n.e. w Atenach. Ukazuje ona konflikt pomiędzy prawem państwowym, ustanowionym przez władcę Teb, Kreona, a boskim przykazaniem grzebania umarłych wypełnianym przez Antygonę po śmierci brata na polu bitwy. Chmielewski osadził częściowo akcję tragedii w scenerii antycznego teatru greckiego. Przy szkicowaniu postaci posiłkował się fotografiami i filmami, które powstały podczas zaaranżowanej przez niego sesji z udziałem modeli wcielających się w protagonistów. Dokonał też psychologicznych interpretacji zachowań postaci dramatu, często odchodząc od integralnego kształtu tragedii. Wprowadził także do antyku elementy nowoczesne, takie jak samochody czy telewizory. Chmielewski nadał nawet utworowi Sofoklesa współczesny podtekst polityczny. Kreon otrzymał bowiem w jego komiksie rysy republikańskiego prezydenta USA Donalda Trumpa, a siostra Antygony – Ismena – stała się feministyczną aktywistką uczestniczącą w ulicznych demonstracjach. W komiksie wykorzystano w całości wierszowany przekład Antygony dokonany przez Kazimierza Morawskiego w roku 1898.
Publikację można kupić TUTAJ
Do niecodziennego w polskich realiach wydarzenia kulturalnego doszło pod koniec czerwca w Katowicach w ramach 29. International Performing Arts Festival A PART. Na scenie wystąpiła ze swym teatrem tańca Węgierka Márta Ladjánszki oraz jej rodacy: Tímea Györke, Eszter Mórocz i Attila Dániel – wszyscy kompletnie nago. Lecz nie ten fakt był wyróżniający, a to, że publiczność, w tym piszący te słowa, obligatoryjnie także nie posiadała ani skrawka materiału. Widzowie utworzyli krąg pośród którego prezentowała się czwórka artystów: trzy kobiety (każda w innym wieku) oraz młody mężczyzna.
Pomysł z wszechobecną nagością, widowni i artystów, okazał się według mnie rewelacyjny, natomiast gorzej sprawa miała się z jakością przedstawienia. Tu Márta Ladjánszki wypadła blado, na pewno słabiej od swoich koleżanek. Pokazowi brakowało spójności, nie było też jakiejś historii, która łączyłaby ewolucje wykonywane przez artystów. Na koniec występu performerzy zaprosili widzów do tańca, a może bardziej do podrygiwania, co w większości spotkało się z entuzjastycznym odzewem. Dodam tylko, że choć wydarzenie reklamowano jako „spektakl naturystyczny”, to prawdziwych naturystów pośród widowni było niewielu. Większość przybyłych osób to ludzie w wieku 20-30 lat, a więc tacy, którzy w Polsce na plażach naturystycznych czy kempingach dla naturystów pojawiają się rzadko. Ich z pewnością przyciągnęła niesztampowość pokazu, co oczywiście nie jest niczym złym.