Moja znajomość z Elizą Segiet datuje się od czasów, kiedy prowadziłem współzałożoną „Nową Gazetę Literacką” (NGL). Jest to znakomita poetka, w krąg zainteresowań której z powodzeniem wpisuje się też proza i dramat. O jej tomiku poetyckim „Chmurność” pisałem na łamach miesięcznika „Akant” (6/2017); zawsze jednak z wytęsknieniem czekam na jej każdą nową książkę czy nowy tomik. Jest to bowiem poetka i pisarka, której twórczość jest podszyta intelektualną głębią, dzięki czemu potrafi czytelnika pobudzić do refleksji. Szczególnie to cenię, żyjąc współcześnie w świecie „pustego przekazu”, a także pogoni za blichtrem, błyskotkami i tanią sensacją. Eliza (jestem zaszczycony, że jestem z autorką „Chmurności” i „Tandemu” na „ty”) to znakomita poetka, chociaż jeszcze nie tak doceniana, jak na to z całą pewnością zasługuje. Wierzę jednak, że jej czas nadejdzie i w końcu stanie się „królową polskiej poezji”.

Eliza Segiet świetnie sprawdza się na wielu polach literackich. Miałem nieodparte wrażenie, czytając „Tandem”, że inspiracją do napisania tego dramatu była dla niej „Moralność pani Dulskiej” Gabrieli Zapolskiej. O czym jest najnowszy dramat sceniczny Segiet? O  fałszu w  relacjach międzyludzkich, co autorka doskonale zobrazowała w mikroskali na poziomie rodzinnym. Główni bohaterowie jej najnowszego dramatu to nadopiekuńcza matka Olga, nie wyglądający poza czubek własnego nosa ojciec Marcel i ich niezaradny oraz niezbyt dojrzały życiowo syn Hiruś. Inni bohaterowie utworu Elizy Segiet (ciotka Adelajda, dziewczyna Hirusia i znajomy rodziny – Miruś) w zasadzie tworzą krąg bohaterów drugoplanowych. Bohaterowie pozostający jednak na drugim planie są o tyle ważni, że często wchodzą w relacje z bohaterami pierwszoplanowymi, dodając całemu utworowi niesamowitego tempa i przyczyniając się do niesłychanego zwrotu akcji.

Początkowo widztandemimy, że rodzinne życie w domu Olgi i Marcela przebiega względnie normalnie. Koncentruje się ono wokół zwykłych codziennych czynności – oglądania telewizji, przeglądania gazet czy ścierania kurzu z regału. Okazuje się jednak, że zarówno Olga jak i Marcel są „bohaterami w maskach”, cały czas prowadząc ze sobą grę pod płaszczykiem pozorów normalności. Warto bowiem zauważyć, że Marcel z pozoru mógłby wydawać się typem człowieka, któremu na niczym nie zależy. To przecież on cały czas przedrzeźnia Olgę, która za wszelką cenę, manifestacyjnie wręcz, chce uchylać nieba swojemu jedynemu synowi. Prawda jednak wygląda tak, że Olga i Marcel toną w hipokryzji i z tego chociażby względu obydwoje są siebie wzajemnie warci. Olga maską nadopiekuńczości względem Hirusia przykrywa ciągłe zdradzanie Marcela, który zapewne nawet jej o to nie podejrzewa. On sam zaś, niby nie wykazując zbytniego zainteresowania otaczającym go światem, jednak nie ma najmniejszego problemu z pójściem do łóżka z dziewczyną swojego syna.

Tytuł dramatu teatralnego Elizy Segiet nawiązuje do dwoistości życiowej, w jakiej znajdują się bohaterowie jej sztuki. Na przykład niby stateczny Marcel, mało że daje się uwodzić i przez to uwodzi dziewczynę Hirusia, okazuje się też ojcem innego swojego syna, który jest przebrany za ciotkę Adelajdę (sic!). Może warto dodać, że Eliza Segiet – poczynając od drugiego aktu – zaskakuje czytelnika rozwiązaniami finalnymi. Dzięki temu jej sztuka nabiera pewnej dynamiki, niczego nie tracąc w aspekcie artystycznego przekazu. Wybory życiowe bohaterów utworu Segiet w aspekcie moralnym są jak domino i kładą się ogromnym cieniem na ich najbliższych członkach rodziny. Sama pisarka jednak nie moralizuje, co uważam za wielki walor jej utworu. W końcu czytelnik nie jest idiotą i sam potrafi wyciągnąć odpowiednie wnioski.

Niech żałuje każdy, kto jeszcze nie przeczytał „Tandemu” Elizy Segiet. O tym utworze w zasadzie nie da się napisać niczego złego. Sam ubawiłem się po pachy, czytając jej tragifarsę i w jakiejś mierze też krytykę współczesnego mieszczaństwa. Segiet trafia w  sedno, a jednocześnie mało że bawi – skłania do refleksji. Przede wszystkim jednak pisarka w arcymistrzowski sposób demaskuje potworną obłudę, pod otoczką której żyją miliony rodzin podobnych do tej, jaką tworzą bohaterowie „Tandemu”.  W końcu w pewnym momencie Hiruś mówi: „W tym domu ciągle coś trzeba udawać” (s.25). Czy tak jest/ bywa również w naszych domach?

Czekam, aż któryś z renomowanych teatrów wystawi dramat Elizy Segiet, czego życzę jej z całego serca. Nie ukrywam, że mam już swoje typy odnośnie obsady głównych ról. Nadopiekuńczą Olgę z powodzeniem mogłaby zagrać np. Krystyna Janda, Marcela – Wiktor Zborowski, a  Hirusia –  oczywiście! –  sam Borys Szyc lub Maciej Sthur.

JAROSŁAW HEBEL

tandem

Dodaj komentarz