Wyobraźcie sobie, że tuż obok naszego świata, tego realnego i rzeczywistego istnieje drugi, magiczny. Właściwie są one od siebie zależne,
tylko zwykli niemagiczni nie mają możliwości zobaczyć tego drugiego. Obok nas żyje wiele stworzeń – wiedźmy, wampiry, wilkołaki, anioły,
diabły, demony i cała masa istot, które znamy z podań i legend. Seria Anety Jadowskiej pozwala poznać je bliżej.
„Zwycięzca bierze wszystko” to już trzeci tom przygód Dory. Osoby, które nie miały okazji czytać poprzednim tomów, uprzedzam o spojlerach. Pamiętacie moment zawarcia Triumwiratu między Dorą, Mironem i Joshuą? To wydarzenie, mimo radosnego wydźwięku, sprawiło wiele problemów, nasi bohaterowie muszą na jakiś czas wyjechać z Thornu gdzieś się zaszyć. W tym czasie Dora i Miron przechodzą gorączkę przemiany, co jak pamiętamy u Joshui, nie jest przyjemne. Wiedźma pokonała nekromantę, pokonała Jezebel, ale nadal piętrzą się przed nią problemy, co chwilę inna postać stara się ją zlikwidować. Uwzięli się, czy co? Wszystkie tropy prowadza do jednej persony, dość ważnej,
która nie chce dać spokoju Dorze. Czy i tym razem bohaterka wyjdzie z tego cało, a co ważniejsze, ochroni swoich najbliższych?
Niebo i piekło są zagrożone…
Książki Anety Jadowskiej są świetnymi umilaczami, szczególnie w jesienne, ponure dni. To typ fantastyki lekkiej i przyjemnej. Dora jest ciągle na celowniku tych złych, wyraźnie nie jest lubiana przez niektóre osoby, jednak kobieta nie traci fasonu, doskonale wie jak sobie z nimi poradzić. A jak nie wie, to ma wielu bliskich osób, które na jedno skinienie są w stanie rzucić wszystko, żeby jej pomóc. Każdy z nas chciałby mieć takie wpływy, prawda? Dora jednak wcale nie jest szczęśliwa, że ktoś chce nadstawiać za nią karku, tym bardziej że po swoich przygodach stała się prawie nieśmiertelna, zdobyła dodatkowe moce i wie, że jest w stanie o siebie zadbać. Tym razem jednak przyjdzie jej mierzyć się
z kimś, kto będzie w stanie ją zabić i nie zawaha się zrobić wszystkiego, żeby się to ziściło.
W tej części pojawia się sporo nowych postaci, które raczej zostaną na dłużej. Dora znowu musi ratować świat, widać już taka jej rola.
Miron i Joshua są nadal przy niej, choć ten pierwszy przez gorączkę przemiany nieźle daję się w kość. Autorka w tym tomie postawiła na
klimaty diabelsko – anielskie. Przez całą książkę istot magicznych z innych systemów praktycznie nie ma.
Znowu urzekł mnie język, dzięki któremu książkę właściwie pochłonęłam, a nie przeczytałam – banan na twarzy, sporo śmiechu, ale zdarzyły się też chwile wzruszenia.
Muszę też trochę ponarzekać. Dora w tej części stała się osobą, która jako jedyna może uratować świat – znowu. Jest też praktycznie
nieśmiertelna, co z tego, że coś ją zabije, zawsze znajdzie się sposób, żeby w jakiś sposób wrócić do życia… Trochę za dużo dobrego jak dla mnie.
Podsumowując – świetna, lekka lektura na wieczór, która poprawia humor, wciąga i nie można się od niej oderwać. Lubicie lekką fantastykę w kobiecym wydaniu – polecam!

Zwycięzca bierze wszystko

 

Dodaj komentarz