Pewnie jak większość słuchaczy rozpoczęłam przygodę z Pustkami dopiero w 2006 roku, wraz z ukazaniem się albumu „Do Mi No”. Pokochałam wtedy „Tchu mi brak” czy „Tonie wszystko”. Od dziewięciu lat rzadko mi się zdarza spędzać miesiąc bez ich muzyki. Dlatego tak bardzo cieszy, że udało im się przetrwać półtorej dekady, zmienne mody, wybuch muzyki indie czy renesans popu. „Wydawało się” to album, który podsumowuje ich piętnaście lat na scenie i w studiu.

Pustki to kolejny zespół, który niejako odkryła „Trójka”, czyli Program Trzeci Polskiego Radia.
Przyczynił się do tego, jak zawsze, jeśli chodzi o polskie zespoły – Piotr Stelmach. Niejednokrotnie band występował w Studiu im. Agnieszki Osieckiej (po raz pierwszy zagrali tam już w 2001 roku), gościł w takich programach jak Program Alternatywny czy Myśliwiecka 3/5/7. Chociażby 2 grudnia spotkali się z Agnieszką Szydłowską, by opowiedzieć o swojej nowej płycie.

Pustki, wliczając wydaną w 2014 roku płytę „Safari”, nagrały aż sześć albumów. Pierwszy z nich „Studio Pustki” to rockowy krążek ze znamionami punku; drugi – „8 Ohm” – pochodzi wręcz pod progresywnego rocka; dopiero kolejne ich dokonania to zespół, który znamy do dzisiaj. To muzyka na pograniczu popu i rocka, której główną cechą charakterystyczną jest melodyjność.

„Wydawało się” to dla mnie przede wszystkim idealnie dobrane utwory. To świetny przekrój twórczości zespołu. Płytę otwierają dwa premierowe kawałki – „O krok” oraz „Liczę do dwóch”.
Następnie, chronologicznie, przechodzimy do przeglądu trzech utworów z albumu „Safari”. Są to radiowe hity, które znalazły się m.in. na Liście Przebojów Radiowej Trójki, czyli „Tyle z życia”, „Się wydawało” oraz „Wampir”. Potem przychodzi czas na krążek „Kalambury”, wydany w 2009 roku, i piosenki, z którymi zespół najczęściej kojarzymy – „Lugola” oraz „Wesoły jestem”. Numery 8 i 9 to na płycie powrót do „Końca kryzysu” („Parzydełko” z kultowym tekstem „nie chce teraz wiosny/gdy podchodzisz myślę nie/trzymaj się z daleka bo spalimy się” oraz „Nie zgubię się w tłumie”), kolejne to utwory, które uprzednio znalazły się na albumie zatytułowanym „Do Mi No”. Ostatnie dwa kawałki to początki zespołu – „Doskonałe popołudnie” z „8 Ohm” (2004) oraz „Patyczak” ze „Studia Pustek” (2001). Niezwykłe, że wszystkie te utwory brzmią tak samo dobrze, jak piętnaście, dziesięć czy pięć lat temu.

Ważne, że Pustki nie wypierają się żadnego ze swoich dokonań. Całkowicie akceptują swoją muzyczną drogę, dźwiękowe dorastanie oraz szukanie swojego brzmienia. Jeśli nagle przeskoczymy z „Liczę do dwóch” do „Patyczaka” może się okazać, że mamy do czynienia z zupełnie innym zespołem (z pewnością znaczenie ma również fakt, że skład grupy się zmieniał na przestrzeni lat). Jednak gdy zestawimy ze sobą „Lugolę” oraz „Doskonałe popołudnie” możemy zauważyć już pewne elementy wspólne. Ten drugi utwór to rockowy kawałek, lecz niezwykle melodyjny. A właśnie melodyjność charakteryzuje twórczość Pustek od ich trzeciej płyty, aż do dnia dzisiejszego.

Do tej pory pamiętam seans niemego, radzieckiego filmu „Aelita”, do którego muzykę stworzył zespół Radka Łukasiewicza. Ba, oni ją wykonywali na żywo podczas seansów. Już wtedy byli dla mnie zespołem nietypowym, który raczej idzie pod prąd, a nie z prądem. Cieszę się, że zyskali takie uznanie w muzycznym świecie przez te kilkanaście lat, a kompilacja „Wydawało się” jedynie przypomina, dlaczego tak bardzo ich lubimy i jak wiele charakterystycznych utworów udało im się stworzyć. Oby następne piętnaście lat było tak samo owocne!
pustki-okladki

Dodaj komentarz