Ciężko pisać o dobrych, a nawet bardzo dobrych książkach. Ciężko pisać także o książkach, które zawierają w sobie ogromnie trudne, bolesne tematy. Od samego początku „Przerwane milczenie” aż woła do czytelnika, że to nie będzie łatwa lektura; to nie będzie chwila relaksu, podczas której pośmiejemy się z kwestii bohaterów, z pędzącej akcji, zabawnych scen. Ta książka na samiutkim wstępie daje do zrozumienia, jak ciężką tematykę porusza. 312 stron boleści, cierpień oraz depresji czy innych zaburzeń młodych, niezrozumianych przez społeczeństwo i bliskich osób, próbujących zawalczyć o lepsze życie, o wyzdrowienie, uwolnienie się z sideł smutku czy chorób.
„Jednak osoby, które się izolują, uciekające od ludzi, z myślami wędrującymi gdzieś daleko, takie osoby jak właśnie on nie są dobrze postrzegane, a mnie za bardzo obchodziła opinia innych, by pozwolić sobie na autentyczność”
Historia przedstawia losy dziewczyny imieniem Allison, dziewiętnastoletniej, zaburzonej, pogrążonej w depresji osoby, która straciła jedynego najlepszego przyjaciela, która musi żyć w samotności przez zapracowaną matkę jak również nie wiadomo, gdzie przebywającego ojca. Allison od początku opowiada swoją historię, lecz od pierwszej strony widać, w jak ogromnym smutku tonie ta młoda kobieta, która tak naprawdę powinna cieszyć się z drobnych chwil, która powinna powoli planować lepszą przyszłość. Utknięcie w szpitalu zmusza ją do wielu refleksji, wspomnień tego, co boli, rozdrapywania ran oraz podjęcia prób nawiązania głębszej relacji z oddaloną od niej matką. Dziewczyna musi zmagać się z wieloma, bardzo ciężkimi problemami, które zostają doskonale opisane w tej właśnie książce. Przyznam, że osobiście dawkowałam sobie tę lekturę. Nie dałabym rady pochłonąć ją jednym haustem, ponieważ należy do ciężej półki. Poruszane w niej problemy jak chociażby depresja czy anoreksja to nie coś, o czym łatwo czytać. Po skończeniu „Przerwanego milczenia” nie byłam wzruszona. Ja byłam przygnębiona, że na świecie istnieje tak wiele osób, których problemy czy choroby są bagatelizowane, niewidoczne dla bliskich. Ogarnął mnie zwyczajny smutek, a wszystko to przez przygnębiającą historię Allison oraz jej przyjaciela Williama.
„Za bardzo dramatyzuję? Widzi pan, właśnie dlatego lepiej nikomu niczego nie mówić, właśnie dlatego lepiej zamykać się w sobie. Nieważne, co powiesz, nigdy nie możesz mieć racji, zawsze musisz pewne sprawy wyolbrzymiać”
Allison to dziewczyna, która nie potrafi dogadać się z matką pracoholiczką, którą ojciec porzucił, gdy miała sześć lat, która była prześladowana i dręczona w szkole, która na własne oczy widziała śmierć kogoś, kto był dla niej jedyną opoką, jedyną nadzieję na lepsze życie, jedynym przyjacielem, potrafiącym myśleć jak żaden nastolatek w jej wieku. Smutek tej dziewiętnastolatki, opisany na 312 stronach zrobił na mnie mocne wrażenie. Nie dlatego, że ta historia była fenomenalna, odmieniła moje życie, a dlatego, że uświadomiła mi mroczną stronę wielu, naprawdę wielu spraw. „Przerwane milczenie” jest pewnego rodzaju kubłem zimnej wody, wylewanym na ludzi żyjącym w nieświadomości o problemach młodych ludzi. Najczęściej słyszą tylko „przesadzasz”, ale mało kto wierzy w głęboki problem tych ludzi. Ludzi chorych na depresję, na zaburzenia odżywiania, na załamania nerwowe, fobię społeczną. Ta książka porusza wszystkie te trudne tematy, ubierając je w jedną historię dwójki samotnych, pogrążonych w przygnębieniu nastolatków. Allison, choć nieraz potrafiła dobić czy przygnębić tokiem rozumowania, niechęcią do uzyskania pomocy, po pewnym czasie stała się postacią tak autentyczną, tak prawdziwą, że aż bolesną. Razem z Williamem sprowadzili na mnie smutek i frustrację, ponieważ nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak musiało być im ciężko, gdy nikt nie potrafił ich zrozumieć czy po prostu wysłuchać. Jak wiadomo, nawet wysłuchani nastolatkowie z mnóstwem problemów, poczują się lepiej, kiedy wyrzucą z siebie te wszystkie trudności, aniżeli duszą je w sobie, wiedząc, że nie uzyskają pomocy.
Podoba mi się, jak Anna Feret opisała ciężkie tematy, poświęcając im sporo uwagi, dzięki czemu czytelnik z bliska może przyjrzeć się, co siedzi w głowie osobie chorej na depresję czy na anoreksję, co siedzi w głowie człowiekowi planującemu własną śmierć, gdyż życie na świecie pozbawionym sensu nie jest zbyt kuszącą propozycją na przyszłość. „Przerwane milczenie” to po prostu historia o walce z tym, co siedzi głęboko i nie potrafi wyjść; to historia o bólu, samotności, próbie wyjścia na prostą przez długie, naprawdę długie lata. To smutna opowieść zapisana na trzystu stronach.
„Zawsze gram osobę niezależną i radzącą sobie ze wszystkim sama, jednocześnie wiem, że oszukuję samą siebie”
Ludzie często nie zdają sobie sprawy, jak rozmowa czy zwyczajne wysłuchanie potrafi pomóc drugiemu człowiekowi. Ta książka pokazuje, jak ważne jest, by dostrzec i nie zostawić chorego na pastwę losu; jak nie skazać go przypadkiem na samotność, na życie w strachu, obawie i lękach. Ogromnie, ale to ogromnie będę polecać tę lekturę. Nie jest prosta i nie porusza lekkich tematów, natomiast daje sporo do myślenia, ukazując niekiedy brutalną, lecz prawdziwą rzeczywistość…
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Do poczytania,
Arystokratka.