W ciągu kilku dni świat Anieli runął. Straciła prawie wszystko, co kochała
i to z jej winy.

Teraz musi odpokutować swoje grzechy. Minął rok od feralnych zdarzeń. Dziewczyna studiuje, wkładając w to całą swoją energię oraz ciężko pracuje, by utrzymać matkę i młodszego brata. Jej życie wygląda dokładnie tak samo każdego dnia: praca, szkoła, praca… Jednak gdy spotyka aroganckiego mężczyznę z czarnymi żyłami, jej świat po raz kolejny przewraca się o sto osiemdziesiąt stopni. Ale czy to dobra zmiana?
Kim jest ten gburowaty mężczyzna o granatowych oczach? Czy Aniela ma jeszcze szansę na 
szczęśliwe życie u boku rodziny?

Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce. Gdy pierwszy raz zobaczyłam ją, nie przykuła mojej uwagi. Okładka kojarzyła mi się z kolejnym
paranormal romace. Miałam rację, ale po dokładnym przyjrzeniu, stwierdziłam, że co mi szkodzi ją przeczytać. Nie każde książki z tego
gatunku  takie same, a te oczy na okładce mnie przyciągały. Mimo wszystko okładka ma jakieś znaczenie…
Czy 
pożałowałam swojej decyzji?
Nie, z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że warto było przeczytać tę powieść.

Pierwsze co przykuło moją uwagę to nietypowy wątek fantastyczny. Tego jeszcze nie było, a to jest wielki plus. Ludzie, którzy zajmują umieszczaniem się Nomen (tłum. imię jest wróżbą, stanowi znak)… Tak, to mi się spodobało i dzięki temu od razu książka zyskała moją sympatię. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tym i jestem pod wrażeniem pomysłu autorki, który swoją drogą został bardzo dobrze poprowadzony.

Kreacja bohaterów też mi przypadła do gustu. Mimo że zdarzało się, że Aniela potrafiła mnie zirytować, polubiłam tę dziewczynę, tym bardziej że była ludzka i tak samo jak realni ludzie przechodziła przemianę pod wpływem wydarzeń. No i bardzo spodobał mi się Zoltan.
Jego historia wzruszyła mnie i mimo jego aroganckiego i często wyprowadzającego z równowagi zachowania, rozumiałam go, chciałam mu pomóc. Poza tym opisy jego urody też zrobiły na mnie wrażenie. Ale nie przerażajcie się! Nie są to długie opisy rozkochanej kobiety.
Zwykłe zwrócenie uwagi na wygląd, który po prostu przypadł mi do gustu i według mnie idealnie pasował do historii.

Oczywiście, jak się pewnie już domyśliliście, w powieści występuje wątek romantyczny. Nie mam na jego temat zdania… Jestem rozdwojona. Przyznaję, że był słodki, ale nie tak jak spotyka się w typowo młodzieżowych książkach. To tak, jak na ulicy widzimy dwoje ludzi, którzy są dla siebie czuli i widać, że się kochają. To jest ten rodzaj słodyczy. Choć trudno mi w to uwierzyć, bo jednak nie możemy zapomnieć, jak czasami zachowywał się Zoltan.

Jedyną rzeczą, na która mogę ponarzekać, są przeskoki czasowe. Zaobserwowałam już, że wiele w szczególności młodych pisarzy ma z tym duży problem. Często traciłam orientację w czasie. Myślałam, że to ciąg dalszy, a dopiero po chwili zrozumiałam, że dzieje się to ileś miesięcy później.

Książka nie jest ambitną powieścią, przy której możemy snuć szerokie refleksje na temat życia. Jednakże jest przyjemna w odbiorze i wprost idealna na wieczór, by się odstresować po ciężkim dniu. Właśnie na takie dni polecam ją wszystkim nastolatkom.

pryncypium

 

Dodaj komentarz