Piękno bólu Georgii Cates to pierwszy tom trylogii Beauty. Zabierając się za czytanie tej książki miałam pozytywne podejście, ponieważ lubię czytać ten rodzaj literatury. Jest lekki, niewymagający, często trafiam na naprawdę dobre powieści, od których nie potrafię się oderwać, a bohaterowie zdobywają moją sympatię bez problemu. Niestety, tym razem tak nie było.
Na wstępie otrzymujemy sztampowy układ – Jack McLachlan to milioner, Laurelyn Prescott jest początkującą piosenkarką, która przyjeżdża do Australii na trzy miesiące z przyjaciółką (którą szybko porzuca na rzecz faceta, no świetnie). Dziewczyna szybko wpada w oko Jack’owi, który szuka swojej trzynastej wybranki. Oczywiście bycie ‘jego’ oznacza dużo seksu i pławienie się w luksusie. Któż mógłby temu odmówić…
Szczerze mówiąc dawno nie czytałam równie na siłę napisanej książki. Postać Jack’a z początku owiana była tajemnicą, lecz im więcej stron przeczytałam tym bardziej irytujący się stawał. Jest to charakter płytki, miałki. Jestem naprawdę zdziwiona, że ktokolwiek mógłby się nim zachwycać. Miał być pewnym siebie, twardo stąpającym po ziemi biznesmenem, okazał się tylko słabą podróbką. Szybko zmiękł przy dziewczynce, która również nie pokazała szczególnych cech dojrzałej i wyzwolonej, na jaką kreowała ją autorka.
„Piękno bólu” to erotyk, nie ukrywajmy, ale słabo napisany. Sceny łóżkowe opisane sztywnym językiem. Przy czytaniu ciągle coś zgrzytało. Zbyt dosłowne opisy, bezcelowe dialogi, które nic nie wnosiły.
Książka “Piękno bólu“ Georgii Cates nie wciągnęła mnie, nie wniosła nic do mojego życia, nie sprawiła, że nie mogłam się od niej oderwać. Jeśli lubisz miałkie erotyki z bezsensowną fabułą, ta książka jest dla Ciebie.
Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.