W tym roku pisałam o drugiej już w karierze zespołu Chłopcy Kontra Basia płycie, pod tytułem „O”. Tym razem cofnęłam się w czasie, powracając do pierwszego krążka ekipy i przypominając sobie jej pierwotne brzmienie. Okazuje się, że zmiana nie jest aż tak kosmetyczna, jak wcześniej mi się wydawało. „Oj tak!” to płyta od „O” zdecydowanie bardziej spokojna, liryczna i bliższa oratorsko-melodycznym popisom ze średniowiecznych spotkań chłopów przy ognisku, gdzie dzielono się legendami i innymi historiami; czy – z zupełnie innej strony – przyśpiewkami podczas prac domowych czy w polu.
Opakowanie „Oj tak!” nie jest tak hipnotyzujące jak „O”. To dość typowa i oszczędna okładka z fotografią członków zespołu, którzy przysłaniają twarz dodatkami w stylu fałszywych wąsów. Przypomina zdjęcie z kabiny fotograficznej, która ostatnimi czasy powtórnie cieszy się ogromnym zainteresowaniem.
Na płycie znajduje się dwanaście utworów o charakterze ludowych przyśpiewek – wyraźny, wybijający się na pierwszy plan wokal i bardzo rytmiczny, prosty podkład szarpanego kontrabasu i dudniących w sercu bębnów lub bardziej onirycznych dzwonków. Poza tym: perkusja, futujara, fortepian, czy klarnet. Teksty nie należą do tak skomplikowanych łamańców językowych jak w przypadku „O”, ale wciąż opierają się na rytmice samego języka i ciekawej, oryginalnej metaforyce. Oczywiście znaleźć w nich można również przesłania typowe dla ludowych melodii.
Tak jak w przypadku „O”, które cechuje baśniowość i wszelkiego rodzaju „za górami, za lasami”, tak „Oj tak” oscyluje wokół panienek z okienka, ukochanych Janeczków, rzeczek, korali i ptaków, podkreślając na każdym kroku to, o czym wspomniałam wyżej – pierwotną muzykę ludową. Nie, współczesne i przesadzone pieśni z chórkami i całymi zespołami, a te biedniejszą acz bardziej szczerą wersję, w której muzyka, nawet z wybijanym rytmem na kamieniu, była ogromnym wydarzeniem i pięknem samym w sobie.
Zdecydowanie w ucho najbardziej wpadł mi „Sekret”. Głos Basi Derlak ma tutaj niezwykłą głębię i chociaż jego czystość to znak rozpoznawczy wokalistki, to tutaj jest gładki jak tafla jeziora podczas flauty. Pozostałe utwory reprezentują wysoki poziom, ale na dłuższą metę nużą i męczą ze względu na swoją jednostajność. Brakuje bowiem płycie tego, co ma już późniejsze „O”, czyli różnorodności – muzycznej, tekstowej, rytmicznej. Chociaż tam narzekałam na zbyt wiele udziwnień. Może trzeci krążek znajdzie się w tym względzie gdzieś pomiędzy pierwszym a drugim?
Jestem ciekawa, jak wyglądała będzie kolejna płyta zespołu. W jakim kierunku zdecyduje się pójść Chłopcy Kontra Basia? Była już muzyka ludowa i odwołanie do baśniowości, więc należy spodziewać się kolejnego spoglądania w odległą przeszłość. Z pewnością jednak będzie na czym ucho zawiesić. Zwłaszcza, jeżeli na nowym krążku znajdzie się coś w duchu „Sekretu”, który ponownie zaczynam „katować”.
Alicja Górska