Cierpliwość jest cnotą. Niewątpliwie. Niestety, nie leży w mojej naturze. Lubię niezwłocznie spełniać swoje zachcianki lub w jak najkrótszym czasie osiągać zamierzone cele. Dlatego też nie potrafię jednoznacznie wskazać powodu, który zaważył na odwlekaniu lektury.
Zdobycie książki, wydanej ponad dekadę temu, graniczyło z cudem. Owszem, czasami natrafiałam na zielony, opasły tom, stanowiący obiekt westchnień uczestników aukcji popularnego portalu. Sporo zawyżone ceny, wnętrza woluminów o wątpliwej, niezaprezentowanej jakości, nie stanowiły dla mnie przeszkody. Utrudnienia ze strony sprzedających jeszcze bardziej podkręcały napiętą atmosferę, nadając powieści Diany Gabaldon rangę białego kruka. Na szczęście Świat Książki wyszedł naprzeciw zdesperowanym czytelnikom, wznawiając serię, cieszącą się nieustannym zainteresowaniem.
Być może próbowałam znaleźć odpowiedni moment na to, by w spokoju nacieszyć się wyborną treścią, by ponownie celebrować spotkanie z bohaterami, których pokochałam całym sercem. Czy jednak nie chodziło również o dozowanie szczęścia, o świadome opóźnianie momentu obcowania z wymarzoną książką?
Jeszcze nigdy nie cieszyłam się tak wielce z samego faktu posiadania konkretnej rzeczy, z możliwości ustawienia przedmiotu na zaszczytnym miejscu i napawania wzroku samym jego widokiem.
O, tak. Zdobyłam Obcą i z ponad półrocznym poślizgiem doświadczyłam literackiej inicjacji z prozą poczytnej pisarki.
W pierwszej kolejności moją uwagę przyciągnęła adaptacja książki. Serial, dla którego tło stanowiły szkockie krajobrazy, skutecznie zawładnął wyobraźnią, a także wzbudził ogromne zainteresowanie fanów powieści historycznych, utworów przepełnionych elementami magicznymi, z pogranicza jawy i snu, hołdujących sile ponadczasowej miłości. ,,Outlander” okazał się hitem, zasługującym na uznanie widzów, jak i konkursowych komisji. Prócz świetnej gry aktorów, wcielających się zarówno w głównych bohaterów, jak i w drugoplanowe postaci, wyróżnić powinnam osoby, dbające o to, by filmowa fikcja była jak najbardziej wierna odległej epoce. Dbałość o kostiumy, fryzury, rekwizyty, nieruchomości, język i akcent bohaterów sprawia, że serial ogląda się z ogromną przyjemnością, zaangażowaniem, a także niepokojem. Ten ostatni wynika z faktu ,,ekranowej zażyłości” z Claire oraz Jamiem, kibicowania ich przygodom, a także realizmem brutalnych scen.
Jednak sukces udanej ekranizacji, która jak donoszą media nie zakończy się na pierwszym sezonie, w tym przypadku uzależniony był od solidnych podstaw, czyli prozy, stworzonej przez Dianę Gabaldon. Ta ciesząca się powszechnym szacunkiem wykładowczyni jednego z zagranicznych uniwersytetów, będąca równocześnie biologiem i ekologiem, postanowiła dać upust swym literackim żądzom. Dzięki talentowi, determinacji, współpracy z odpowiednimi ludźmi, świat mógł poznać dzielną podróżniczkę w czasie.
Kiedy Europa próbuje odbudować zniszczenia, do których doszło w trakcie ówcześnie największego konfliktu zbrojnego, Claire Randall, powraca na łono rodziny. Dźwigając bagaż polowych doświadczeń, była pielęgniarka wraz z mężem doświadcza drugiego miesiąca miodowego. Para, którą rozdzieliła druga wojna światowa, wyrusza do Szkocji. Małżonkowie nadrabiają stracony czas, pogłębiają wiedzę o lokalnym folklorze, a także poznają zawiłości losów przodków Franka Randalla. W trakcie jednej z wycieczek kobieta traci kontakt z rzeczywistością. Za pośrednictwem kamiennego kręgu, dawniej stanowiącego miejsce obrzędów magicznych, przenosi się w czasie. Miejsce, w którym przebywała nie uległo zmianie, jednakże różnica dotyczyła epoki, odległej aż o 200 lat.
Pierwszy tom fascynującej serii, skupia uwagę czytelnika na podróży, którą odbyła główna bohaterka, towarzyszącym jej okolicznościom, próbom powrotu do czasów współczesnych Claire oraz perypetiom, związanym z życiem w XVIII wieku.
Niewątpliwie kobieca postać wykreowana przez Dianę Gabaldon, należy do moich ulubionych bohaterów. Claire reprezentuje sobą mądrość, empatię, szlachetność, lojalność oraz godną naśladowania i podziwu odwagę. Jej ambicja idzie w parze z ogromnym uporem. Potrafi planować skomplikowane przedsięwzięcia, odnaleźć się w mrożących krew w żyłach sytuacjach, analizować, przewidywać, obmyślać strategie. Na dodatek jest istotą, której natura nie poskąpiła urody i osobistego uroku. Ponadto ma cięty język, potrafi zakląć, jak przysłowiowy szewc i staje w obronie słusznych spraw i własnych przekonań.
Przenosząc się w czasie, Claire zostaje wepchnięta w ramiona Jamiego Frasiera, dziedzica prężnie prosperującej posiadłości, wyjętego spod prawa więźnia, przystojnego i dzielnego szkockiego górala. Dla uważnego czytelnika wiszący w powietrzu romans wspomnianych postaci jest tylko kwestią czasu. Kartki aż płoną od nadmiaru emocji, od iskrzących spojrzeń, pełnych pożądania, niezaspokojonego pragnienia, oraz miłości. Kiedy tych dwoje postanawia złączyć swoje losy, Claire staje przed koniecznością wyjawienia ciążącego na jej sumieniu sekretu. Chcąc być uczciwa wobec ukochanego, musi wyjawić prawdę o swoim pochodzeniu, a także podjąć decyzję, związaną z przyszłością.
W książce aż roi się od nagłych zwrotów akcji, opisów brutalnych pojedynków, napadów, a także szczegółów, związanych z codziennym życiem w XVIII wieku. Gabaldon perfekcyjnie połączyła wątki ognistego romansu z historycznymi wydarzeniami, czyniąc z Claire podróżniczkę, wyposażoną w wiedzę, będącą w stanie zmienić losy świata.
Dylematy, których doświadcza Claire, będąca jednocześnie narratorką powieści, nie stanowią wydumanych problemów. Skupia się na nowo poznanych ludziach, próbuje odnaleźć w jakże odmiennej rzeczywistości, wykorzystując zdobyte w ,,poprzednim życiu” informacje, usiłując pogodzić własne ambicje z panującymi normami, starając się czynić jak najmniej zła, ingerując tylko wtedy, gdy uzna to za konieczne.
Nie mam nic do zarzucenia kwestii językowej autorki Obcej. Powieść stanowi bogaty zbiór soczystych opisów subtelnych, lub bliskich pierwotnym aktom intymnych zbliżeń. Jednakże nie myślcie, że jest fantastyczno-historyczną wersją popularnego współcześnie ,,porno dla mamusiek”. O, nie! Zdecydowanie Gabaldon potrafi pisać zarówno o wojnie, nienawiści, seksie i miłości, w taki sposób, by nie przekroczyć granic dobrego smaku, przy jednoczesnym rozpalaniu wyobraźni czytelnika.
Na uwagę zasługuje również płynne przechodzenie z jednej sceny do kolejnej, finalizacja wątków, wprowadzanie elementów zaskoczenia. Jednak największe brawa należą się za fascynujące kreacje bohaterów. Mam tutaj na myśli zarówno Claire, Jamiego, pierwszego męża pani Randall- Franka, oraz jego przodka- kapitana dragonów Czarnego Jacka. Osławiony wojak, Jonathan Randall, zdobył swój przydomek dzięki brutalnemu demonstrowaniu siły i pozycji. Nie tylko stanowił zagrożenie dla nieznanej nikomu Angielki, którą początkowo traktował, jak szpiega, ale przede wszystkim czyhał na życie i cnotę (!!!) Jamiego Frasiera.
Obca wywołuje bogatą gamę emocji. Wzrusza, przeraża, zachęca do wirtualnej wycieczki, mającej za zadanie poznanie szkockich krajobrazów oraz lokalnych wierzeń i zwyczajów, pobudza fantazję i ukazuje historię, jako plastyczny element, mogący ulec drastycznej, bądź nawet niezauważalnej zmianie, pod wpływem działania kogoś, dla kogo ramy czasowe nie stanowią żadnej bariery.
Ponadto autorka zwraca uwagę na kwestie, niezależne od epoki, związane z zemstą, pragnieniem posiadania władzy, z panowaniem nad własnymi żądzami, z nienaturalnym zachowaniem, z obroną rodziny, ojczyzny, przekonań.
To naprawdę wspaniała lektura, przy której nie sposób ziewać ze znużenia, czy bez żalu odwrócić wzrok. To 700 stron wybornego tekstu, stanowiącego rozkosz dla zmysłów. Czuję ogromną ulgę, że przede mną jeszcze siedem, równie obszernych tomów, a także kolejny sezon, wiernie korespondującego z książką serialu.
Półka: książka pochodzi z mojej prywatnej biblioteczki, nie została przekazana w ramach recenzenckiej współpracy
Powyższa recenzja ukazała się również na moim blogu Świat według Lilii: http://swiatwedluglilii.pl/film/milosc-silniejsza-niz-czas-obca-diany-gabaldon/ do lektury którego serdecznie Państwa zapraszam.