Przeciętnemu Polakowi Dominikana kojarzyć się może z egzotycznymi wycieczkami (to na plus), względnie z niecnymi wyczynami ks. Józefa Wesołowskiego (to zdecydowanie na minus). Fani sportu wiedzą, że z tego kraju pochodzą nieźli lekkoatleci, z niesamowitym Félixem Sánchezem na czele, bokserzy i baseballiści. I w zasadzie tyle. O merengue nad Wisłą słyszało niewielu, a szkoda, bo ten gatunek muzyczny jest bardzo podobny do popularnej i lubianej w Polsce salsy i coraz popularniejszej bachaty.

Jednym z największych artystów merengue był z pewnością zmarły w zeszłym roku Juan de Dios Ventura Soriano, znany jako Johnny Ventura, człowiek, który nie tylko śpiewał, ale i w latach 1998-2002 piastował stanowisko burmistrza Santo Domingo, czyli stolicy kraju.

Ventura przyszedł na świat niemal 82 lata temu. Były to lata 40. XX w., a więc czas, gdy bardzo dużo na Dominikanie zależało od koloru skóry. Młody Juan wymyślił sobie, że zostanie znanym architektem, lecz skromne warunki ekonomiczne, w których wzrastał, nie pozwoliły mu na kształcenie w tym kierunku. Zamiast tego rozpoczął naukę w średniej szkole handlowej Instituto Comercial Ercina Chevalier w Santo Domingo. Instytut, tak jak wiele placówek oświatowych w Ameryce Łacińskiej, prowadził także działalność kulturalną. Ventura, aby przypodobać się koleżankom, zaczął śpiewać. Robił to na tyle dobrze, że znajomi zgłosili go do lokalnego konkursu Voz de la Alegría (Głos Radości). Początkowo Juan, dla przyjaciół Johnny, długo opierał się przed występem, w końcu jednak dał się namówić. I dobrze zrobił, bo wygrał. Miał wtedy 16 lat.

Zwycięstwo w konkursie otworzyło Venturze drzwi do możliwości kształcenia się w dziedzinie śpiewu i chłopak z tego skorzystał.

W 1959 r. Juan de Dios zdecydował się na zmianę imienia, i od tej pory stał się osobą o nazwisku Johnny Ventura. Miał wtedy zaledwie 19 lat, a już 3 lata później światło dzienne ujrzały pierwsze płyty długogrające w których brał udział. Były to krążki sygnowane nazwą grupy Combo Caribe de Luis Pérez.

W 1964 r. dzięki pomocy kubańskiego impresaria, Angela Guinei, Ventura powołuje do życia własną orkiestrę, nazywając ją El Combo Show. W tym samym roku ukazują się dwa longplaye bandu: „El Llorón (El Florón)” oraz „1920 y Otros Éxitos”. Jednak to dopiero kolejne płyty nagrane w połowie lat 60. XX w. czynią z Johnny’ego Ventury gwiazdę pierwszej wielkości. Krążki „El Turun Tun Tun” i „La Rebalosa” to dzisiaj klasyka muzyki merengue. Dopełnieniem ogromnej popularności artysty było jego tournée po Stanach Zjednoczonych.

Lata 70. XX w. to okres sławy Ventury i jego orkiestry. Dość powiedzieć, że branżowe amerykańskie czasopismo „Record World” okrzyknęło El Combo Show y Johnny Ventura najlepszym latynoamerykańskim bandem roku aż 9 razy! Lider zespołu, człowiek nie mający jeszcze nawet 40 lat, został nazwany Królem Merengue. Fakt ten przypieczętował Kongres Dominikany, honorując artystę tytułem El Merenguero del Siglo (Wykonawcą Merengue Stulecia).

W 1974 r. Johnny Ventura, jako pierwszy Dominikańczyk w historii, wystąpił na scenie przed inauguracją prezydenta Stanów Zjednoczonych. To nie był ostatni kontakt Ventury z polityką, albowiem w latach 1982-1986 Król Merengue piastował stanowisko deputowanego krajowego. Na tyle mu się to spodobało, że 8 lat po opuszczeniu kongresu został wiceburmistrzem Santo Domingo, a po kadencji Fello Subervíego sam pełnił rolę burmistrza.

W 1999 r. wprowadzono Venturę do International Latin Music Hall of Fame (ILMHF). Dlaczego tak późno? Tylko dlatego, że właśnie w 1999 r. powołano tę instytucję. Oprócz Króla Merengue wyróżnione w tym samym czasie zostały także m.in. takie gwiazdy jak: Celia Cruz, Ray Baretto, Tito Puente czy Orquesta Aragón.

Co ciekawe, Johnny Ventura nigdy nie otrzymał Nagrody Grammy, zaś Grammy Latino dostał w 2006 r. za całokształt twórczości, a nie za pojedynczą płytę czy piosenkę.

Sława i rozgłos miały także i swoje ciemne strony. Każde oskarżenie wobec gwiazdy merengue i burmistrza stolicy w jednej osobie miały specjalny wydźwięk. Jednak ani rzekomego niepłacenia muzykom El Combo Show ani fakt posiadania kolejnego nieślubnego (w dwóch przypadkach było to prawdą) dziecka nie okazało się prawdziwe.

Johnny Ventura nigdy nie występował w Polsce. Nikt z naszych prężnych menadżerów festiwalowych nie wpadł na pomysł by zaprosić nad Wisłę jakiegokolwiek artystę z Dominikany, nie mówiąc już o największej gwieździe tego kraju. Po śmierci Ventury oraz Joseíto Mateo (1920-2018) najbardziej zasłużonym żyjącym piosenkarzem merengue jest bez wątpienia Juan Luis Guerra, choć na świecie większą popularnością cieszą się gwiazdy bachaty Yoskar Sarante i Joan Soriano oraz salsero José Alberto, zwany El Canario. Nie trzeba być jasnowidzem żeby przewidzieć, że wyżej wymienionej czwórki także nie zobaczymy u nas na koncertach.

Ilustracją muzyczną wpisu jest nagrany w 1985 r. utwór pt. „Patacón Pisao”.

Johnny Ventura
Prawdziwe nazwisko: Juan de Dios Ventura Soriano
Ur. 08.03.1940 r. – Santo Domingo, Dominikana.
Zm. 28.07.2021 r. – Santiago de los Caballeros, El Cibao, Dominikana.
Żona: Nelly Josefina „Fifa” Flores (27.10.1970-28.07.2021, jego śmierć), 5 dzieci: 3 córki: Ana Yahaira, Daysi i Erudi Andreina oraz 2 synów: Jandy i Juan José; Johnny Ventura miał także 2 córki (Hilda i Virginia del Carmen) z innych związków.
Wybrane płyty: „El Llorón (El Florón)” (1964), „La Rebalosa” (1965), „El Hombre y Su Música” (1985), „El Gran Encuentro del Combo Show” (1995), „El Rey del Merengue” (2007).
Ważniejsze utwory: „La Coquetona” (1965), „La Muerte de Martin” (1971), „A Cualquiera Se Le Muere Un Tio” (1976), „Patacón Pisao” (1985), „El Guataco” (1985).
Strona na FB: TUTAJ

Dodaj komentarz