„Księga dziwnych nowych rzeczy” doskonałego pisarza Michela Fabera to genialna i niepokojąca zarazem powieść sci-fi oparta na idei wiary i odkupienia, powieść, w której eschatologiczny wymiar religii i apokalipsa dokonały naturalnego dopasowania. Swoją najnowszą fabułę Faber oparł na intrygującym założeniu: oto ludzkość osiągnęła swój pierwszy pozaziemski świat, Oazę, a gigantyczna, tajemnicza korporacja USIC ciężko pracuje, aby zbudować tam kolonię, gdyż warunki gospodarcze i klimatyczne na Ziemi pogarszają się w zastraszającym tempie. Jest jeden szkopuł w ich planach: mieszkańcy Oazy chcą kaznodziei po tym, jak ich pierwszy proboszcz zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. Właściwa opowieść zaczyna się ostatniej nocy na Ziemi Petera Leigha, który przebył trudną drogę od narkomana i alkoholika do człowieka Boga. Ów pastor małego kościoła w Anglii zostaje wybrany spośród tysięcy kandydatów do realizacji najważniejszego powołania misyjnego od czasów, kiedy to apostołowie wyruszyli na podbój Rzymu, a jego zadanie – klasyfikowane jako „pilne” – ma służyć chrystianizacji rdzennej ludności planety. Peter pozostawia zatem swoją żonę Beatrice, aby stać się międzygwiezdnym misjonarzem, jednak gdy trafia na egzotyczną planetę szybko zdaje sobie sprawę, że coś jest nie w porządku. Dlaczego dwóch kolonistów zniknęło bez śladu? Dlaczego tubylcy tak ostentacyjnie łakną nauki chrześcijańskiej? I dlaczego muzyka, wiadomości i korespondencja pomiędzy Ziemią a Oazą są cenzurowane? Gdy Peter i Bea wymieniają ze sobą elektroniczne listy dzieląc się w nich tym, co dzieje się na dwóch odległych planetach, historia wyłaniająca się z narracji staje się zarówno bolesna, jak i niejednoznaczna, niedająca zadowalających i przekonujących odpowiedzi na niektóre z centralnych tajemnic powieści.

W wielkim, posiadającym literackie atuty stylu Faber wprowadza nas w przyszłość, gdzie loty międzygwiezdne są rutyną. Jednak autor „Pod skórą” wydaje się w dużym stopniu obojętny na techniczną stronę właściwą literaturze science fiction. Brak opisów statku kosmicznego, fizyki „skoku” do nowej rzeczywistości, procesu zawieszenia funkcji życiowych wraz z przełomowymi odkryciami naukowymi, które byłyby konieczne do wsparcia takiego rejsu – Faber, podobnie jak sponsorowany przez mroczną korporację USIC Peter, którą wykazuje niewielkie zainteresowanie, wydaje się być ignorantem (świadomym!) w dziedzinie naukowej podbudowy narracji. „Księdze dziwnych nowych rzeczy” daleko bowiem do klasycznej fantastyki naukowej – Faber ma tu coś bardziej subtelnego i zasmucającego na myśli. Zajmuje trochę czasu, aby uświadomić sobie, że pomimo charakteru dziwacznej międzyplanetarnej opery jest to powieść o głębokiej duchowej bliskości. Peter zna Biblię dobrze, przeżywa wszystko przez tkaninę jej metafor i przypowieści. Modli się jak ktoś, kto naprawdę wierzy, co w przypadku omawianej fikcji literackiej jest o wiele bardziej egzotyczne niż wygląd twarzy kosmicznego cudzoziemca. Ale jest też coś naiwnego i egocentrycznego w oddaniu Petera misji, której się podjął. Czystość przekonania Oazjan o prawdach zawartych w ewangeliach, które Peter głosi, przyczyni się do przetestowania jego wiary w sposób, którego nigdy by się nie spodziewał.

Po przybyciu Petera na nowy świat Faber prezentuje szereg fascynujących pomysłów na opis otoczenia, w przeważającej mierze sprytnie odgadując nasze oczekiwania wobec wyglądu tego niewiarygodnie obcego miejsca. Oaza wydaje się prawie bez formy, jest to „ciemna, wilgotna tundra”, dręczona wysokimi temperaturami i dzikimi, magicznymi burzami. Uboga jest jej roślinność prezentowana przez jeden gatunek białych, pokrytych meszkiem kwiatów, z których Oazjanie są w stanie uzyskać niezbędną człowiekowi smakową różnorodność; tak samo skąpo przedstawia się świat zwierzęcy, wśród którego narrator wyróżnia jedynie podobne krzyżówce kaczki z kurą żarłoczne stworzenia. Również siedziba Ziemian jest podejrzanie nijaka. „Było coś dziwnego w personelu USIC”, jak uświadamia sobie w pewnym momencie Peter. Niemniej współpracownicy traktują go z szacunkiem, przeznaczają mu ascetycznie urządzony pokój, z którego może wymieniać wiadomości (ale nie zdjęcia) z żoną. Bea z lękiem opisuje mu zagłady, jakich dokonują na Ziemi żywioły, obrazuje ruinę gospodarczą i polityczną, on natomiast odpowiada sporadycznie z powierzchownie wyrażanym niepokojem. Ponad przejmującymi demonstracjami ze strony żony ich korespondencja sugeruje ciemną stronę posługi Piotra: nieważne ile nieszczęść nakreśla Bea, kryzysy, które go interesują, są zawsze takie, w których on sam musi odgrywać rolę wybawcy. Niezwykle przejmująco Faber kreśli rozpad więzi małżeńskiej bohaterów, wskazując na dzielące ich od zawsze różnice, z których oboje zdali sobie sprawę dopiero w tak ekstremalnej sytuacji, jaką stała się międzygalaktyczna misja Petera.

Uderzające w „Księdze dziwnych nowych rzeczy” jest to iż nie jest to powieść o pierwszym kontakcie. Nowi współpracownicy Petera od lat dokonują z obcymi korzystnej dla obu stron wymiany posiadanych dóbr – Oazjanom dostarczają lekarstwa, w zamian uzyskując upodabniające się w smaku do ziemskich półprodukty z tutejszych białych roślin. Najbardziej niezwykły w stworzonych przez Fabera obcych jest nie tyle ich wygląd – to niezwykle kruche, humanoidalne istoty z twarzą przypominającą dwie połówki orzecha włoskiego, odziane w pastelowe szaty z kapturami, rękawiczki i skórzane, miękkie obuwie – co cała ich nieziemska kultura, z ich aspiracjami, zwyczajami i obawami (na przykład paranoiczny wręcz lęk przed przedmiotami z ostro zakończonymi krawędziami); posiadają swój własny język pozbawiony twardych spółgłosek, którego zapis w powieści przypomina pisownią grekę splątaną z cyrilicą. Spodziewając się sceptycyzmu i obojętności Peter doczekuje się jednak dziesiątek wiernych Oazjan oczekujących na niego z niecierpliwością. Co może być bardziej kuszące dla kaznodziei niż zostać przyjętym przez kongregację złaknionego „technik Jezusa” społeczeństwa?

„Księga dziwnych nowych rzeczy” to powieść wielka, nie tylko o potrzebie miłości, tęsknocie, ale przede wszystkim opowiadająca o odpowiedzialności za własne decyzje, ale i relacje z drugą istotą. Jest w niej równie wiele językowego, religijnego, filozoficznego i politycznego zaangażowania, ale także gotyckiego niemal lęku, który przenika każdy element fabuły. Faber stworzył dzieło z pewnością bez precedensu, to doskonała, pełna smutku, zaskakujących wniosków utopia. Psychodeliczna, transcendentna literacka podróż.

michel-faber-ksiega-dziwnych-nowych-rzeczy-the-book-of-strange-new-things-cover-okladka

Dodaj komentarz