Życie potrafi zaskakiwać. Banał, ale jakże prawdziwy. Ludzie potrafią zaskakiwać. W wymiarze negatywnym i pozytywnym. O negatywach nie ma co pisać, szkoda czasu i miejsca. Natomiast idealnym przykładem pozytywnego zaskoczenia jest Kuba Rafalski, którego znam od ok. 10 lat. To dość luźna, koleżeńska znajomość, niemniej jesteśmy w stałym kontakcie. Kuba od urodzenia choruje na rdzeniowy zanik mięśni (SMA), nie jest mu więc lekko. Ale polubiłem go właśnie za pozytywne nastawienie do życia. I za to, że potrafi walczyć o swoje. Do tego dochodzi inteligencja i rozwój osobisty – Jakub Rafalski ukończył studia w zakresie psychologii poznawczo-behawioralnej. Przy tych wszystkich plusach Kuba był zwyczajnym Kowalskim, tzn. znali go znajomi, koledzy ze studiów i pewnie bywalcy koncertów rockowych, na których bywał. I tyle. Życie płynęło sobie powoli, aż tu któregoś razu słucham Radia Kampus, w którym prowadzący zaprosił na występ stand-upowy nietypowej pary komików: Romana Kosteleckiego i Kuby Rafalskiego. Ich nietypowość, wg prowadzącego, polegała na tym, że Kostelecki to kawał chłopa, natomiast Kuba Rafalski jest osobą z niepełnosprawnością. O ile jeszcze przed tą drugą informacją miałem rozkminę, czy jest to TEN Kuba Rafalski (w końcu to dość popularne imię i nazwisko), to wysłuchując całej zapowiedzi wiedziałem, że chodzi o mojego kolegę. Szok, niedowierzanie. Ale i radość oraz duma, że znam taką osobę. Co mogłem zrobić więcej, oprócz wysłania gratulacji? Nic, tylko przeprowadzić wywiad ze wschodzącą gwiazdą stand-upu, co też uczyniłem. Zapis wywiadu zamieszczam poniżej.
Kiedy niemal 10 lat temu zacząłem pisać nt. szeroko rozumianej kultury i przeprowadzać wywiady z ciekawymi, moim zdaniem, osobami myślałem, że krok po kroku zbliżę się do tego, by być kimś znanym, rozpoznawalnym. Oczywiście tak się nie stało i już nie stanie. W Twoim przypadku rozpoznawalność przyszła szybko. Powiedz, jak to jest przejść, czy raczej w Twoim przypadku – przejechać, na stronę sławy? Jak się człowiek wtedy czuje? Plusy i minusy bycia znanym?
Ja absolutnie nie czuję się sławny. Wbrew pozorom, środowisko standupowe jest mocno hermetyczne. Są fani stand-upu, ale jest ich niewielu. I oczywiście, jestem rozpoznawalny dzięki pojedynczej rolce czy filmowi zamieszczonemu w Internecie, natomiast na ulicy ludzie raczej do mnie nie podchodzą. Ci, którzy podchodzą, są prawdziwymi fanami stand-upu. Dzieje się to przede wszystkim na wydarzeniach standupowych. Tak więc, podsumowując, powiedziałbym, że ta sława jest zależna od miejsca i czasu.
Świat dzieli się na dwie grupy ludzi: wielbicieli stand-upu i tych, którzy nie wiedzą z czym to się je. Jakbyś zachęcił całkowitego laika do tego, by poszedł na Twój występ lub chociaż zobaczył go w Internecie?
Absolutnie bym do tego nie zachęcał. Mówię poważnie. Ustalmy jedną rzecz – stand-up nie jest niezbędny do życia. To jedna z dostępnych form rozrywki, takich jak np. wyjście do teatru czy poczytanie książki. I jeżeli ktoś nie lubi stand-upu, to nie ma powodu do tego żeby go zachęcać. Dla mnie bardziej atrakcyjny będzie ktoś, kto przyjdzie na stand-up sam i pomyśli „Ej, to jest fajne”, bo była to jego decyzja.
Wraz z Romanem Kosteleckim tworzysz duet o nazwie „Nietykalni”, co jak wiadomo jest nawiązaniem do kultowego już dziś francuskiego filmu „Intouchables” z 2011 r. z genialnymi rolami Omara Sy i Françoisa Cluzeta. W momencie, gdy film wchodził na ekrany kin miałeś 17 lat, jakie miałeś wrażenia po jego obejrzeniu? Dał Ci on kopa motywacyjnego?
Obejrzałem ten film później, nie w momencie premiery kinowej. Myślę, że było to dopiero wtedy, gdy pojawił się on w telewizji. Kiedy film wchodził do kin byłem w liceum. Ze względów zdrowotnych był to dla mnie trudny czas, nie odwiedzałem wtedy zbyt często kin. „Nietykalni” to bardzo dobry film, opowiadający piękną historię. Moim pierwszym spostrzeżeniem po obejrzeniu filmu było to, że, niestety, w przypadku osoby niepełnosprawnej pieniądze robią olbrzymią różnicę. Wszystkie piękne historie pokazane na ekranie, takie jak choćby latanie paralotnią czy jeżdżenie maserati, związane były z funduszami, jakie posiadał główny bohater. Tak więc, z jednej strony to super historia, bardzo dobrze się ją ogląda, ale pojawia się też konkluzja, że jednak pieniądz robi różnicę.
Jak wiadomo, prawdziwa historia, na której oparty był film, była troszkę inna, choćby dlatego, że pomocnikiem sparaliżowanego Philippe’a (zmarł w zeszłym roku) nie był czarny, wysoki gość, tylko o wiele niższy, misiowaty Algierczyk, Abdel Sellou. Czytałeś książkę? Jeśli tak, to co jest wg Ciebie lepsze, książka czy film?
Niestety, nie czytałem książki.
Jeździcie z Nietykalnymi po całym kraju, w wielu miejscach bilety wyprzedają się na pniu. Śmiało można powiedzieć, że jesteście na topie, wg mnie również dlatego, że masz spory dystans do siebie i swojej niepełnosprawności. Od razu tak było czy jednak ewaluowało to wraz z kolejnymi występami?
Dystans do siebie mam praktycznie od dzieciństwa i jest to forma radzenia sobie z wieloma przeciwnościami losu. Ale na swój sukces sceniczny ciężko zapracowałem. Nikt nie kupiłby biletu na występ nieznanej osoby. Myślę, że na początku miałem ponad 100 występów, za które nikt nie zapłacił mi ani złotówki. Dopiero później pojawiła się publiczność, co jest oczywiście bardzo miłe i mam nadzieje, że będzie się rozwijać.
A jak godzisz występy na scenie z pracą zawodową? Jesteś przecież dyplomowanym magistrem psychologii o specjalności klinicznej i certyfikowanym terapeutą poznawczo-behawioralnym.
Na pewnym etapie kariery scenicznej powiedziałem sobie, że nie chcę rezygnować ani z psychoterapii ani ze stand-upu, dlatego, że uważam iż postawienie tylko na jedną z tych rzeczy może być mocno wypalające i obciążające. Zarówno stand-up jak i psychoterapia dają mi zupełnie coś innego, inny rodzaj wzmocnienia, adrenaliny, więc naprawdę świetnie się to uzupełnia. A jak to pogodziłem? Po prostu, 2 dni w tygodniu mam przeznaczone na psychoterapię, zaś 3-4 dni poświęcam stand-upowi.
A jeżeli chodzi o przyszłość, to bardziej widzisz siebie jako stand-upera, człowieka sceny, czy jednak fachowca z dziedziny psychologii klinicznej?
Tak, jak już wspomniałem, planuję rozwijać się w obu dziedzinach. Występy z „Nietykalnymi” mam zaplanowane do połowy 2025 r. Jeśli później uda mi się napisać równie dobry materiał, to chciałbym ponownie ruszyć w trasę. A jeśli chodzi o psychoterapię, to też mam zaplanowane kursy i szkolenia podnoszące moje kompetencje.
Na koniec moja tradycyjna prośba o wymienienie 3 ulubionych utworów wszech czasów i krótkie uzasadnienie wyboru.
1. „Bohemian Rhapsody” – Queen. Uważam, że nie ma takiego drugiego utworu na świecie.
2. „Fragile” – Sting. To naprawdę jest wyciskacz łez. Słyszałem ten kawałek trzy razy na żywo, na koncertach Stinga, i myślę, że ta piosenka na pewno jest utworem wszech czasów.
3. „Layla” – Eric Clapton, bo tak czuję.
Dziękuję za wywiad.
(zdj. pochodzi z archiwum prywatnego Kuby Rafalskiego)
Kuba Rafalski
Ur. jako Jakub Rafalski, 1994 r. – Warszawa, Polska.
Miejsce zamieszkania: Marki, woj. mazowieckie, Polska.
Edukacja: Uniwersytet SWPS w Warszawie (psychologia poznawczo-behawioralna).
Specjalizacja: psychologia poznawczo-behawioralna, racjonalna terapia zachowania.
Członkostwa: Polskie Towarzystwo Terapii Poznawczej i Behawioralnej, Stowarzyszenie „Apetyt na Życie”.
Trasy występów stand-up: „Nietykalni” z Romanem Kosteleckim (2023-2025).
Strona na YT: TUTAJ
Strona na FB: TUTAJ