Dorota Terakowska
(1938-2004) – polska dziennikarka i pisarka. Ukończyła socjologię na UJ. Przez wiele lat pracowała jako redaktor i publicysta
w „Gazecie Krakowskiej”, „Przekroju” i „Zeszytach Prasoznawczych”; 1990 współzałożycielka i później współpracowniczka dziennika „Czas Krakowski”; 1995-1999 wiceprezes Spółdzielni Dziennikarzy „Przekrój”.

Ewa, dziewiętnastolatka pochodząca z polskiej, biednej rodziny, pragnie być taka, jak jej koleżanki: imprezować, chodzić na randki itp.
W sylwestrową noc postanowiła zrobić się „na bóstwo”. Mimo braku funduszy udało jej się zdobyć idealną sukienkę na dyskotekę.
A nawet… zbyt idealną. Dziewczyna przesadza z alkoholem i wsiada do samochodu z trójką DJ’ów, którzy mają wobec niej inne zamiary niż sądziła.
Ewa zostaje zgwałcona, a po dwóch miesiącach okazuje się, że jest w ciąży. Od tej pory dziewczyna patrzy na świat oczami swojego
nienarodzonego dziecka i stara się opowiedzieć mu o świecie. Zwraca się do niego „ono”, stąd, jak podejrzewam, tytuł powieści.
Czy Ewa ulegnie namowom matki i usunie ciążę? A może postanowi urodzić i wychować dziecko?

„Ono… Podobno słyszysz, no to posłuchaj: nie lubię cię.
Jesteś kijanką, która pływa we mnie, jak w brudnym stawie. Jesteś jak pijawka, która chce wyssać ze mnie wszystko, co było dotąd moje.
Tylko moje. Jesteś czymś obcym, czego nie chcę. I jesteś już stanowczo za duże,
a w dodatku chcesz nadal rosnąć, chcesz rozpychać się w moim brzuchu.”

Jest to pierwsza powieść pani Doroty Terakowskiej, którą czytałam, ale już po jej przeczytaniu potrafię stwierdzić, że autorka pisze bardzo mądrze. Niektórych jej przesłań nie należy brać na dosłownie. Niektóre z nich były też tak napisane, że musiałam przeczytać je ze dwa razy, żeby zrozumieć, o co w nich chodzi. Także tutaj od razu stwierdzam, że nie jest to książka dla dzieci, ani dla osób „niedojrzałych” intelektualnie, ponieważ po prostu jej nie zrozumieją. Powieść była dla mnie dużym wyzwaniem, jeśli chodzi o rozumienie niektórych kontekstów,
ale bardzo mi się podobała. Coraz bardziej wciągałam się w życie Ewy i nie mogłam się oderwać od czytania.
Choć momentami książka była nieco monotonna, to nie zniechęciło mnie to. Gorzej z zakończeniem, które bardzo mnie zdenerwowało.
Nawet teraz nie rozumiem, o co w nim chodziło. Myślę, że to zakończenie każdy chyba musi sam sobie dopowiedzieć.
Niestety nikt nigdy nie dowie się, co pani Dorota miała na myśli, kiedy zakańczała książkę w ten oto sposób.
Tak czy inaczej, gorąco polecam! 🙂

Layout 1

 

Dodaj komentarz