Wojna w książce a wojna w rzeczywistości to zupełnie co innego.

Tak samo jak miłość w książce, a miłość naprawdę.
Tylko osoba, która doświadczyła tych zjawisk na własnej skórze, potrafi pojąć pełnię ich znaczenia.

Ismet Prcić przedstawia nam własną wizję wojny – pełnej odłamków wspomnień, emocji, niespełnionych marzeń.
Tworzenie tej książki potraktował jako terapię, odtrutkę na toksyny konfliktu zbrojnego w Bośni i Hercegowinie. Co z tego wynikło?
Liczne nagrody literackie, uzdrowienie umysłu, może pewnego rodzaju spełnienie pisarskie, ale także poruszenie serc wielu ludzi różnych
narodowości, w tym także mojego.

Autor zdecydował się na odważny krok, ukazując światu wojenne przeżycia. Wiedział, że mimo wszystko naraża się na krytykę – o tyle bolesną, że dotyczącą czegoś emocjonalnie intymnego, zszytego zarówno z jego przeszłością, jak i przyszłością. Co cieszy, jego wysiłek został
nagrodzony, ,,Odłamki” obsypano dużą ilością nagród. Powieść zdobyła także powszechne uznanie, nie tylko u zwolenników tego typu
literatury.

Niektórzy używają pięknych i wyszukanych słów, by oddać okrucieństwo wojny. Prcić poszedł inną drogą. Nie potrzebuje wyszukanych frazesów, by jego rzeczywistość przygniatała i miażdżyła szczerością, autentyzmem. Przedstawiona historia rozwija się wraz z czytelnikiem –
nie wymusza wrażliwości, ale ją wywołuje; nie bombarduje opisem stanów wewnętrznych, chociaż mimowolnie skłania do refleksji.
Otwiera oczy na cierpienie drugiego człowieka, przekazując najgłębiej zakorzenione emocje, najtrudniejsze przemyślenia.
Nie każdy byłby w stanie tak zręcznie lawirować między bolesnymi doświadczeniami. Jestem pełna podziwu dla talentu autora.
Polecam!

54d37e469c1e9_630

 

Dodaj komentarz