Film ,,Oblivion” obejrzałem około 2 lata temu i do tej pory wstrzymałem się z wystawieniem mu jakiejkolwiek opinii czy oceny – choć kilkakrotnie mnie kusiło. To najlepszy dowód, że (podług mnie) z tym obrazem jest jakoś dziwnie i nie do końca wytłumaczalnie. Zaistniała dla mnie taka rzecz, że nie wiem dokładnie, ile punktów mam przyznać.
Przez te dwa lata pisałem w myślach dwie różne recenzje ,,Obliviona” – w jednej piałem nad jego wyrazistością, niezwykłą stylistyką, pięknem obrazów, muzyki i efektów (wszystkich; wizualnych, fonicznych) – w drugiej zaś prze-okrutnie nabijałem się z nadmiernej właśnie wyrazistości, ze wszelkiego przerysowania, z przerobienia i przetrawienia różnych odnośników kina SF do umordowania.
Z ręką na sercu mogę i chwalić, i ganić film ,,Oblivion”.
* * *
Niedaleka przyszłość, rok 2077. Po okropnych zniszczeniach, które są następstwem zdewastowania całej Ziemi wskutek masowego użycia broni nuklearnej – a to z kolei w następstwie inwazji na ludzi obcych z Kosmosu – wszystko się zmienia i nic już nie przypomina dawnego świata.
Po wygranej mega-wojnie i totalnym wypaleniu Ziemi pozostała część ludzi, którzy przeżyli burzliwą konfrontację z agresorem, zmuszona jest wyemigrować na Tytana. Na Ziemi pozostaje ,,technik-komandos” – Jack Harper (Tom Cruise) oraz jego prawa dłoń – piękna Vika (Andrea Riseborough). Oboje mają za zadanie stałe utrzymywanie funkcjonującego systemu mini robotów. Zespoły potężnych generatorów/transformatorów służą do przetwarzania i magazynowania olbrzymich ilości energii, a system ochrony i stałego dozorowania przez drony bojowe jest monitorowany z kolei przez Jacka i jego partnerkę. Wydaje się, że żyją w całkiem dobrze rozplanowanym i już solidnie poukładanym matrixie, który ma dobry sens.
Od prawie samego początku filmu zasugerowane jest nam, że ktoś/coś ,,podgląda” życiowe obowiązki Jacka. I dość szybko przychodzi moment skomplikowania poukładanej rzeczywistości.
Pewnego dnia Jack przekonuje się, iż nic nie było takim, jakim się wydawało.
* * *
Nawiązania i motywy wycieczki po literaturze i kinie science fiction są aż nader oczywiste. Największy zarzut, jaki można poczynić ,,Niepamięci” to właśnie korzystanie z użytych już pomysłów, akcentów, symbolów i schematów. I o ile zabieg ten w ,,Prometeuszu” był smaczkiem i zabawą, to tutaj mnie zmęczył, udając, że przedstawia jednak na nowo opracowaną formułę.
* * *
,,Oblivion” jest filmem atrakcyjnym z tzw. wyższej półki przedsięwzięć SF. Widać starania, pieniądze, dopracowanie wszelkich akcentów, rozmach. Generalnie – poza schematycznością fabuły i dorżnięciem wyświechtanych motywów-odnośników – nie można po nim pojechać.
Muzyka i efekty są na najwyższym poziomie, zdjęcia piękne – operujące od prezentacji trójwymiarowych, nowoczesnych wizualizacji do ciemnych zakątków, filmowych grot i malarstwa.
Niektóre ujęcia są tak przepiękne, że aż ciut przesłodzone i jest to nieco irytujące. Jednak w kwestii estetyki daję ,,Niepamięci” aż 8/9/10 punktów (w skali 0-10).
W ,,Oblivion” nieco gorzej jest z aktorstwem. Dobra obsada nie wyznaczyła sucesu; Tom Cruise wypada nader schematycznie, a w momentach podkreślenia dramaturgii wątków i sytuacji – wypada wręcz lekko groteskowo z powodu barwnego przerysowania. Poza tym Tom, generalnie, gra w tym filmie dwoma, trzema rutynowymi minami.
Aktorstwo – z powodu lekkiego położenia roli przez Toma – w ,,Niepamięci” oceniam na tylko 5/6 punktów.
Największe zarzuty można postawić za sprytne nawiązania do innych i klasycznych filmów oraz powieści opisywanego gatunku. Za nadmierne oparcie się na tym, co już było, za nadużycia pomysłów i symboliki – daję ,,Oblivionowi” za scenariusz jedynie 4/5 punktów.
Reżyseria jest sprawna, film robi wrażenie – i poza wpadkami Toma – aktorzy i wszystko poprowadzone jest poprawnie i umiejętnie. Reżyser, jak umiał, wybrnął z niedoskonałości scenariusza, który kuleje i obrywa w punktacji z założenia. Za reżyserię przyznaję 6/7/8 punkcików (jedyne lekko-grube zarzuty to Tom oraz nad-wyrazistość).
Muzyka i cała fonia robią chyba największe wrażenie – zasłużone 10 punktów – ,,Niepamięć” jest filmem kinowym, który należy polecać do oglądania na lepszych w możliwościach zestawach głośnikowych. ,,Oblivion” w tej kwestii wyciąga z idei kina domowego wszystko to, co jest do ugrania. 🙂 Mistrzostwo.
* * *
Film ,,Oblivion” podzielony jest jakby na dwie części: spokojną i nie. Przez chwilę brakowało mi czegoś subtelnego, gdzieś pośrodku. Rytm tego obrazu jest przewidywalny i – niestety – pojawia się kilkukrotnie odczucie deja vu.
,,Niepamięć” jest w mojej ocenie znaczącym punktem w historii kina, mam jednak co do niego bardzo mieszane odczucia i trudno mi określić stan zadowolenia i pewnego rozczarowania zarazem. W moim odczuciu powstał film kontrowersyjny dla uczciwego recenzenta, widza, obserwatora światowego dorobku SF. Budzi on moją pewną przychylność i zasługuje na pochwały, ale także powoduje delikatny ,,gniew” za nadużycia w dziedzinie rozwiązań scenariusza.
MOJA OCENA OSTATECZNA I OGÓLNA TO: 6+ (w skali dziesięciostopniowej, gdzie ujmuję 0 i 10 jako oceny)