pw0Tydzień temu świat obiegła wiadomość o kolejnej gwieździe muzyki, która odeszła z ziemskiego padołu. O ile jednak David Bowie i Prince byli w Polsce powszechnie znani, to w przypadku pana o nazwisku Jules Shungu Wembadio Pene Kikumba pojawiało się pytanie „Kto to?”, i nawet podanie pseudonimu scenicznego Papa Wemba niewiele pomogło.
Prawda jest taka, że do chwili swej śmierci Papa Wemba był jednym z dwóch najbardziej cenionych żyjących wokalistów afrykańskich. Tym drugim z pewnością jest Salif Keita. A rozkładało się to tak, że Keita „rządził” w Zachodniej Afryce, zaś Papa Wemba był niezwykle popularny i bardzo szanowany w środkowej i południowej części kontynentu.
Jak to się dziwnie w życiu układa… Zaledwie półtora tygodnia temu, na cztery dni przed odejściem Papy Wemby, byłem w kinie, gdzie w ramach Festiwalu Filmów Afrykańskich Afrykamera 2016 oglądałem dokument zatytułowany „La Belle w kinie” („La Belle at The Movie”, reż. Cecilia Zoppalletto, DR Kongo, UK, Belgia, 2015). Treścią filmu były rozmowy na temat upadku sal kinowych w Kinszasie i ogólnie przemysłu filmowego (o ile taki był) w Demokratycznej Republice Konga. Obraz raczej smutny, wszelako z nutką rozmarzenia, a chodziło konkretnie o moment, w którym jeden z rozmówców wspominał najsłynniejszy zairski film – „La Vie est Belle” („Życie jest piękne”) z 1987 r. Główną rolę, uczciwego Kourou, mieszkańca wioski, który chce zrobić w stolicy karierę muzyczną, brawurowo zagrał właśnie Papa Wemba. Mimo ekranowego sukcesu Wemba pozostał wierny muzyce, w filmie wystąpił jeszcze tylko dwa razy, i nie były to role pierwszoplanowe. Tak czy inaczej, wtedy w kinie pomyślałem o wszechstronności Papy Wemby, o tym, że od lat utrzymuje się on na szczycie, jeśli chodzi o Afrykę, że jeśli przetrzymał rządy gen. Mobutu Sese Seko, to i przetrzyma dyktaturę Kabilów (najpierw krajem władał Laurent-Désiré Kabila, a po jego śmierci stery przejął syn, Joseph Kabila). Nie przetrzymał, zmarł podczas koncertu w Abidżanie.
Nie ma sensu podawać tutaj streszczenia kariery tego wielkiego artysty, króla rumby kongijskiej, wszak pokrótce zrobiły to wszystkie największe portale internetowe, z polskimi włącznie.
Podam może to, o czym mniej było w naszych mediach. Np. słowo „Papa” w jego pseudonimie wzięło się stąd, że był najstarszym dzieckiem swojej matki, pełnił więc niejako rolę papy w stosunku do swojego młodszego rodzeństwa. Zaś Wemba to skrót od Wembadio, jego trzeciego imienia.
Papa Wemba był nieformalnym liderem ruchu La Sape (z franc. Société des Ambianceurs et des Personnes Élégantes). Ruch ten powstał w latach 20. XX w. w Kongu Francuskim (dzisiejsza Republika Konga) i miał na celu obalenie stereotypu Afrykanina przedstawianego jako nagiego dzikusa. Zwolennicy ruchu ubierali się z niesamowitą elegancją, najczęściej we wzorzyste garnitury. Z tego tez powodu członków La Sape nazywano elegancikami, a potem powstał nawet specjalny rzeczownik (sapeur) określający nieco przesadnie ubranego Afrykanina. Papa Wemba lubił ubrać się elegancko, w kolorowy garnitur, nie stronił jednak i od luźnych koszul czy bejsbolówek na głowie.
W 2003 r. Wemba spędził 3,5 miesiąca w paryskim areszcie oskarżony o nielegalny przerzut ludzi z Afryki do Europy. Ostatecznie wyszedł wpłacając 30 tys. euro kaucji, ale psychicznie bardzo przeżył pobyt za kratkami. Swoje przeżycia zawarł na płycie „Somo Trop” wydanej w 2003 r.
Papa Wemba zmarł na scenie w czasie swojego występu w Abidżanie. Odszedł od nas fizycznie, ale jego wspaniała muzyka została i nadal może radować naszą duszę.
Ilustracją muzyczną dzisiejszego wpisu jest moje ulubione nagranie Papy Wemby, pochodzący z albumu „Emotion”, z 1995 r, utwór „Yolele”.

Papa Wemba
Prawdziwe nazwisko: Jules Shungu Wembadio Pene Kikumba
Ur. 14.06.1949 r. – Lubefu, Kongo Belgijskie (obecnie Demokratyczna Republika Konga).
Zm. 14.04.2016 r. – Abidżan, Wybrzeże Kości Słoniowej.
Żona: Marie-Rose „Amazone” Luzolo (1970-14.04.2016, jego śmierć), 6 dzieci.
Wybrane płyty: „L’esclave, Papa Wemba – Au Japon” (1985), „Emotion” (1995), „Molokaï” (1998), „Bakala Dia Kuba” (2001), „Somo Trop” (2003).
Ważniejsze utwory: „Fleur Betoko” z Orchestre Viva La Musica (1978), „Siku Ya Mungu” (1987), „Yolele” (1995), „Maria Chérie” (2003), „Ye Te Oh” (2006).
Strona internetowa: www.papawemba.info/

Dodaj komentarz