W połowie grudnia do Specjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego przy ulicy Koszarowej we Wrocławiu z podejrzeniem koronawirusa trafiła 89-letnia Hanna Gucwińska. Było to kilka dni po śmierci jej męża, Antoniego. Hanna i Antoni Gucwińscy przez wiele lat szefowali Wrocławskiemu Ogrodowi Zoologicznemu, a w pamięci widzów zapisali się jako prowadzący program „Z kamerą wśród zwierząt”.
Przyznam się, że mam bardzo osobisty stosunek do Gucwińskich, i to z dwóch powodów. Po pierwsze, „Z kamerą wśród zwierząt” był ulubionym programem telewizyjnym oglądanym przez moją ukochaną babcię, z którym rywalizować mogli jedynie Tony Halik i Elżbieta Dzikowska ze swoim „Pieprzem i wanilią”. Pamiętam wiele odcinków Gucwińskich oglądanych wraz z babcią na czarno-białym telewizorze marki Neptun. Co ciekawe, pod koniec lat 90-tych ów Neptun zaczął się psuć, podobnie było z „Kamerą wśród zwierząt”, która pojawiała się już nie co tydzień, a co dwa tygodnie, a bywało, że i co miesiąc. Mimo wszystko Hanna i Antoni Gucwińscy byli na tyle popularni i uznawani za specjalistów z dziedziny zoologii, że na początku 1998 r. postanowiłem napisać list do dyrektora wrocławskiego ZOO z pytaniem odnośnie sterylizacji kotki mojej siostry. Nie liczyłem zbytnio na odpowiedź, więc tym większe moje zdziwienie wywołało przyjście odpowiedzi, i to od samego Antoniego Gucwińskiego. Posiadam ten list, z jego treścią można się zapoznać TUTAJ
Jakimi ludźmi byli Hanna i Antoni Gucwińscy na co dzień? Czy bardziej męczyli/dręczyli zwierzęta czy jednak je ratowali? Kto ich lubił a komu zaleźli za skórę? Na te i wiele innych pytań starał się znaleźć odpowiedzi wieloletni dziennikarz „Gazety Wyborczej” Marek Górlikowski. Udało mu się namówić Gucwińskich na wspomnienia, które doprowadziły do powstania książki zatytułowanej „Państwo Gucwińscy. Zwierzęta i ich ludzie” wydanej nakładem Wydawnictwa Znak.
Tytuł publikacji jest dziwny, dziwne było także nastawienie autora do słynnej pary zoologów. Odniosłem wrażenie, że Górlikowski od początku rozmowy był dość sceptyczny co do metod stosowanych przez Hannę i Antoniego. Brakowało mi tu dziennikarskiej bezstronności. Niemniej wydana w tym roku książka jest dobrym zapisem chronologii działalności Gucwińskich. Dowiadujemy się o początkach ich pracy we Wrocławiu, o pierwszych odcinkach „Z kamerą wśród zwierząt” i o wielu innych rzeczach i sprawach. Górlikowskiemu nie udało się natomiast nakłonić do wypowiedzi zbyt wielu byłych współpracowników Hanny i Antoniego Gucwińskich, co jest jednak minusem publikacji. Bez wątpienia jednak „Zwierzęta i ich ludzie” zasługują na przeczytanie. Poniżej zamieszczam kilka fragmentów książki. Natomiast ilustracją muzyczną dzisiejszego wpisu jest nagranie „Pelican Dance” Francuza Bernarda Estrady’ego, który występował pod pseudonimem The Baronet, które od połowy lat 70. XX w. rozpoczynał program „Z kamerą wśród zwierząt”.
O czasach szkolnych Antoniego:
„Był już 7 września, zgłosiłem się do II Państwowego Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu. Dyrektor mnie zobaczył, rozkłada bezradnie ręce: nie da rady, rok szkolny się już zaczął. Chciałem już się pożegnać, ale zerknął na świadectwo, a my w tej wiejskiej szkółce mieliśmy angielski, i to zrobiło na nim duże wrażenie. Przyjął mnie”.
O związkach małżeńskich Hanny:
„Nigdy o tym nie opowiadałam, ale Antoni nie jest moim pierwszym mężem. Ależ pan zszokowany. Człowiek nie jest święty. Ja jestem trochę bandziorowata”.
Montażystka „Z kamerą wśród zwierząt”, Barbara Konstantin, o programie i Gucwińskich:
„Oni się moim zdaniem nigdy nie przygotowywali. Potwierdzał to też mój mąż Jerzy Pyrkosz, kamerzysta. Antek na pewno zawsze mówił z głowy, może Hania coś tam sobie przedtem pisała. Zaczynał Antek, potem dopowiadała Hania, potem znowu Antek, znowu Hania. Zawsze byli razem, zawsze. Antek był szalenie ciepły w tych opowieściach. Od razu się sprawdzili. Usiedli przed kamerą i po prostu zaczęli mówić”.
Reporterka Barbara Trzeciak Pietkiewicz o niechęci do Gucwińskich:
„Pracownicy skarżyli się na Hannę, bo była apodyktyczna i miała parcie na szkło. Nie słyszałam, żeby ktoś powiedział, że bardzo ją lubi, że to sympatyczna kobieta, a o Antku tak, mówiono. że jest stonowany, spokojny, bardziej ugodowy. Myślę, że z wiekem coraz więcej było punktów spornych i może stąd ta narastająca niechęć do Gucwińskich”.
Hanna Gucwińska
Ur. jako Hanna Stefania Jurczak – 25.04.1932 r. – Warszawa, Polska.
Trzykrotnie zamężna: 1. Mieczysław (1953-1957, rozwód); 2. Bernard (23.09.1957-28.02.1962, rozwód); 3. Antoni Gucwiński (06.05.1962-08.12.2021, jego śmierć).
Antoni Gucwiński
Ur. 24.08.1932 r. – Poręba Mała, woj. krakowskie (obecnie Nowy Sącz, woj. małopolskie), Polska.
Żona: Hanna Gucwińska (06.05.1962-08.12.2021, jego śmierć).
Wybrane publikacje książkowe H. i A. Gucwińskich: „Papugi, czyli upierzone małpy” (KAW, 1980), „Zwierzęta nocy” (Iskry, 1990), „Niedźwiadek himalajski” (Wydawnictwo Wacław Bagiński, 1997), „Ptaki polskie, czyli latać każdy może” (Wydawnictwo Europa, 2001), „Małpy. Od karzełka do olbrzyma” (Wydawnictwo Dolnośląskie, 2005).
Filmy na podstawie scenariuszy H. i A. Gucwińskich: „Sarenka” (reż. Bolesław Bączyński, 1976), „Goryle” (reż. Juliusz Burski, 1976), „Gniazdo wikłacza” (reż. Bolesław Bączyński, 1976), „Narodziny” (reż. Hanna i Antoni Gucwińscy, 1983), „Jak rodzą się węże” (reż. Hanna i Antoni Gucwińscy, 1984).
Programy TV: „Z kamerą wśród zwierząt nadawany” od 17 stycznia 1971 do 22 czerwca 2002 na antenie TVP1; „Znajomi z ZOO” nadawany w latach 1994-2003 na antenie TVP3 Regionalna.
Ważniejsze odznaczenia, wyróżnienia i nagrody: Wiktor (1986, 1988), Medal Włoskiej Akademii Nauk (1987), Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski (1998), Gwiazda Telewizji Polskiej (2002), Order Uśmiechu (2003).
Serdecznie polecam serię pozłacane wilki. Jej zakończenie „Bestie z brązu” zachwyca!