”Opowieść o zwykłym nastolatku, który pakuje się w niebezpieczeństwo, aby wypełnić swoje przeznaczenie – i odnaleźć zaginionego w niewyjaśnionych okolicznościach ojca – w ukrytym świecie pod Nowym Jorkiem.
Kiedy Gregor spada wraz z maleńką siostrą przez kratkę wentylacyjną nowojorskiego mieszkania, trafia do ponurego Podziemia. Ludzie żyją tam we względnej zgodzie z olbrzymimi pająkami, nietoperzami, karaluchami i szczurami, lecz ten niepewny pokój jest zagrożony.
Gregor nie chce brać udziału w podziemnym konflikcie. Chce tylko wrócić do domu. Gdy jednak się dowiaduje, że ma szansę odszukać zaginionego ojca, a dziwaczna przepowiednia wyznacza mu kluczową rolę w niepewnej przyszłości Podziemia, zdaje sobie sprawę, że to może być jedyny sposób rozwiązania największej tajemnicy w jego życiu. Nie wie jeszcze, że ta wyprawa na zawsze odmieni i jego, i Podziemie.”
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, co by było, gdyby tytułowa bohaterka ”Alicji w krainie czarów” wcale nie byłaby dziewczynką, tylko chłopcem z dwuletnią, wiecznie zasmarkaną siostrą u boku, a królicza nora okazałaby się jedynie szybem wentylacyjnym ukrytym za przestarzałą pralką? I jaki przyniosłoby to skutek? Efekty na pewno byłyby niespodziewane. Ale skąd możemy o tym wiedzieć? Gregor z chęcią opowie nam o swoim życiu pełnym dość smutnych niespodzianek, przez które jego świat zdominowały podziemia i niebezpieczne, ‚zmutowane’ zwierzęta. A ściślej mówiąc obrzydliwa grupa ssaków, owadów, pałaszująca najbardziej zanieczyszczone ulice Nowego Yorku. Kilkumetrowe nietoperze, karaluchy, szczury i pająki nie ukrywają swej niechęci do … podziemnych ludzi, a oni starają się pałać większym zadowoleniem. Co z tego wyniknie?
”Gregor i niedokończona przepowiednia” to idealna pozycja podkreślająca zdolności pani Collins, a trzeba zaznaczyć, iż pozycja jest jej literackim debiutem. Tak, dobrze przeczytaliście! Przed genialnymi ”Igrzyskami Śmierci” powstał odpowiednik ”Alicji w krainie czarów” w bardziej brutalnej, niebezpiecznej i tajemniczej scenerii, która zagwarantuje o wiele większy dreszczyk emocji. Na pewno wywoła go sama oryginalność książki, która mimo wzorca na innej pozycji, wcale, ale to wcale nie zdaje się być szablonowa. Podziemia, gigantyczne szczury, karaluchy, nietoperze, pająki? Tajemnicze przejście przez szyb wentylacyjny? Fioletowoocy mieszkańcy z bladą skórą odkrywającą układ nerwowy? Tego nie można nazwać działaniem szablonowym.
W taki sposób wychodzi na jaw potwierdzenie oryginalności autorki. Jednak mimo łatwo przyswajalnego języka, lekkiego pióra, ciekawie zarysowanych postaci i fabuły, akcji rozwijającej się w odpowiednim tempie, pozycja nie wywarła na mnie tak wielkiego zafascynowania, jakiego się spodziewałam. Myślę, że moje oczekiwania były po prostu zbyt wygórowane. Przyczyniła się do tego również niedojrzałość literacka pani Collins, z którą pisała historię Gregora. Debiut można wyczuć już na samym początku, a niedopracowanie lekko przyćmiewa nasze zadowolenie. Jednak mimo wszystko plusy górują i sprawiają, iż książkę wchłania się niesamowicie szybko, na jednym wdechu, a historia nie pozwala zaczerpnąć tlenu.
Podsumowując.
”Gregor i niedokończona przepowiednia” to idealna pozycja na jeden wieczór pełen niezapomnianych wrażeń. Pani Collins wykonała dobrą robotę, a jej niedojrzałość literacka jest do przełknięcia. Nie mogę doczekać się spotkania z następną częścią powieści oraz powrotu do małej Botki, która jest uroczą dziewczynką. Polecam przede wszystkim fanom ”Igrzysk Śmierci”, dystopii, fantastyki i oryginalności. 🙂