Wystarczy kropla krwi by wzniecić bunt.
Powstańcie czerwoni niczym świt!
„W kontynuacji bestsellerowej „Czerwonej Królowej” Mare Barrow musi zmierzyć się z mrokiem, który ogarnął jej duszę, stawić czoło bezlitosnemu królowi Mavenowi i własnym słabościom.
Walka pomiędzy rosnącą w siłę armią rebeliantów a światem, w którym liczy się kolor krwi, przybiera na sile. Mare Barrow ma czerwoną krew, taką samą jak zwykli ludzie. Jednak jej zdolność kontrolowania błyskawic – nadprzyrodzona moc zarezerwowana dla Srebrnych – sprawia, że rządzący chcą wykorzystać dziewczynę jako broń.
Mare odkrywa, że nie jest jedyną Czerwoną, która posiada umiejętności charakterystyczne dla Srebrnych. Są też inni. Ścigana przez okrutnego króla Mavena wyrusza na wyprawę, aby zrekrutować Czerwono-Srebrnych do armii powstańców gotowych walczyć o wolność. Wielu z nich straci życie, a zdrada stanie się chlebem powszednim. Mare musi też zmierzyć się z mrokiem, który ogarnął jej duszę. Czy sama stanie się potworem, którego próbuje pokonać?”
Nad królestwem Norty zawisły czarne chmury. Po tragicznej śmierci króla Tyberiasza na tronie zasiadł bezlitosny i podstępny król Maven, a Cal będąc jeszcze tak niedawno kochanym i podziwianym dziedzicem srebrnego tronu, stał się zbiegiem poszukiwanym za morderstwo swego ukochanego ojca. Wszystko to za sprawą jednej okrutnej kobiety – królowej Elary, która wraz ze swoim synem zrobi wszystko by dopaść zbiegłego księcia oraz dziewczynę od błyskawic, której tajemnicza i potężna moc może odmienić losy milionów. Wybawi albo zniszczy świat.
Kiedy w lipcu ubiegłego roku rozpoczęłam swoją przygodę z tajemniczą Czerwoną królową, miałam okazję poznać fascynującą, lecz bardzo powielającą schematy historię Mare Barrow. Mówiono, że powstały nowego Igrzyska śmierci ze szczyptą czegoś innego. Mimo to Mare miała w sobie coś przyciągającego niezliczoną rzeszę fanów, do której również należałam i ja.
„Cierpliwość często przynosi szybsze efekty niż pochopne działanie.” – Victoria Aveyard – Szklany Miecz.
Czekając kilka ładnych miesięcy na kontynuacje serii, robiłam się coraz bardziej niecierpliwa. Nie mogłam się doczekać, aż sięgnę po losy Mare, Cala oraz Mavena. Luty tego roku stał się moim wybawieniem. Kupując Szklany miecz, byłam nastawiona na kontynuację historii utrzymaną w tym samym stylu, jak jej poprzedniczka, aczkolwiek to, co otrzymałam, przerosło moje wszelakie oczekiwania.
Już od pierwszych stron możemy zaobserwować przemianę zachodzącą w stylu autorki. Widać, że książka jest przemyślana oraz doskonale dopracowana. Aveyard nie poszła ani trochę na łatwiznę. Pisząc Szklany tron, postanowiła zafundować nam przejażdżkę bez trzymanki pełną ciekawej i emocjonującej akcji.
„Nie możemy wybrać, kogo pokochamy. Chociaż tak bardzo chciałbym, żeby było inaczej.” – Victoria Aveyard – Szklany Miecz
Wspaniałym motywem w książce jest ciągła przemiana zachodząca w naszych bohatera. A ciągle trwająca wewnętrzna walka między tym co czują, a tym, co powinni czuć jest wielce fascynująca, ale bywa również irytująca. Dlaczego? Ponieważ kiedy w przypadku Mavena i jego „rozdarcia” między potrzebą (a może raczej rozkazem matki?) zniszczenia dziewczyny od błyskawic, a pożądaniem jej – jest coś fascynującego, tak w przypadku ciągłe walki Mare ze samą sobą i jej uczuciami do Cala było to już po prostu irytujące. „Muszę zamrozić serce dla tej jednej osoby, która uparła się rozpalać w nim ogień.” – takimi słowami często raczyła nas Barrow, a wszystko to z powodu koloru krwi księcia. Może byłoby inaczej gdyby nasza bohaterka nie przejawiała tym swojej hipokryzji, gdyż w przypadku innych ludzi powtarzała, że kolor krwi nie ma znaczenia, tak w przypadku Cala było wręcz odwrotnie. Jakby jego nie tyczyły te same reguły.
„Nikt nie urodził się złym człowiekiem, tak samo jak nikt nie rodzi się samotny. Stajemy się tacy przez wybory, których dokonujemy, i okoliczności, w jakich przychodzi nam żyć.” – Victoria Aveyard – Szklany Miecz
Gdybym miała wymienić rzecz, która nie podobała mi się w tej książce, to bez chwili zastanowienia powiedziałabym, że była to Mare Barrow. Stała się ona dla mnie przykładem osoby, która zadziera nosa oraz uważa się za najlepszą tylko, dlatego że „uśmiechnął” się do niej los.
Przykre.
Kochani, jeśli szukacie książki pochłaniającej bez reszty, emocjonujące, z morałem oraz ciągle trzymającej w napięciu to szczerze polecam wam właśnie Szklany miecz. Znajdziecie w nim wszystko, czego pragniecie.
Pozdrawiam,
A.
Ps.
Jeśli was zaciekawiłam swoją recenzją oraz chcecie bliżej poznać losy Srebrnych i Czerwonych to zapraszam do przeczytania fragmentu książki tutaj, a fanów trailerów zapraszam do obejrzenia zapowiedzi.
Zaprasza was również do przeczytania mojej recenzji Czerwonej królowej, którą możecie znaleźć na moim blogu oraz na zazyjkultury.pl