Co według Was ma większą moc- słowo czy obraz? Co do Was przemawia?
Jak opisalibyście swój obraz za pomocą słów? Oto moja propozycja:
Na moim rysunku jest koło duże, większe i kilka mniejszych w środku. Każdy okrąg ma swój
kolor i znaczenie. Zielony to nadzieja, wyraźna linia. Nadzieja umiera ostatnia, dlatego jest cały
czas dobrze widoczna. Czarny w samym sercu wszystkich kół, zamalowane w środku to rozpacz,
gniew, bezradność, bezsilność. Cóż zrobić, cóż począć, gdy wokół tyle zła? Zaraz za czarną kulą
jest okrąg czerwony, namalowany grubą krechą. Miłość do rodziny, przyjaciół, dziękczynność
Bogu za dar życia, bo On nigdy nie daje nam więcej niż potrafimy unieść. To właśnie miłość
z nadzieją dają siłę do dalszej walki. Koło czerwone większe oznacza radość z ulotnych chwil,
jest dobrze, ale to dobre szybko się kończy i zamienia w zwątpienie- czarne koło zaraz pod
nadzieją. Żółty okrąg jest największy, bo to światło, blask, który pada i roziskrza wszystko wokół.
Kontur nie jest zamknięty jak pozostałe, gdyż czeka na nowe doznania, które docierają
do samego środka, aby uwolnić się od złości.
Inspiracją do namalowania obrazu i ubrania go w słowa był film
„Words and Pictures”, wyreżyserowany przez Freda Schepisi. Rewelacyjna rola Juliette Binoche
oraz Clive Owena. Gra słów, gra obrazów, słowa kontra obrazy, obrazy kontra słowa.