W rolach głównych Ryan Reynolds, znany nam dobrze z między innymi świetnego Deadpoola, hitu ubiegłego roku. Obok niego, Samuel L. Jackson znany z sami wiecie czego. Hitman’s Bodyguard to dobra komedia, ale nie jakaś wystrzałowa, z tzw. fajerwerkami.
Samuel L. Jackson w nietypowej roli.
Po pierwsze, postać grana przez Ryana Reynoldsa zostaje zakontraktowana do ochrony, by chronić byłego hitmana, Jacksona właśnie. Musi go chronić, aby mógł on złożyć zeznania przeciwko jednemu z niebezpiecznych dyktatorów ze wschodniej Europy. Jedynym powodem, dla którego Jackson zgadza się zeznawać jest jego piękna żona, grana przez Salmę Hayek. To właśnie w zamian za uwolnienie jej z więzienia w Amsterdamie, Jackson zgadza się zeznawać.
Grany przez Gary’ego Oldmana dyktator natomiast prawdopodobnie ma pod sobą całą masę zabójców pod swoimi rządami, gdyż co chwila mamy w filmie jakieś wybuchy, rozwałkę i morderstwa.
Parodia z aktorstwa duetu Jacksona i Reynoldsa i całego kina.
Jak wiemy z poprzednich filmów, oboje aktorów znalazło dla siebie pewną filmową niszę. Są to pewnego typu filmy – parodie, pełne słowa motherfucker, cierpkich żartów, często dla osób powyżej 18 roku życia, i krwi.
Jeśli chodzi natomiast o fabułę filmu, mógłbym ją porównać do dzieciaka próbującego zrobić swój własny, pierwszy konkretny projekt. Nagrywa on sceny, pisze scenariusz i robi to ciągle i ciągle dopisując coś nowego do tego, co już wcześniej zrobił, aż w końcu wychodzi jedna wielka… Przykładem może być scena, w której na ulicach Amsterdamu dochodzi do walki na gołe pięści między Reynoldsem a jednym z zabójców wynajętych przez dyktatora. Wszystko fajnie, pięknie, ale jednak pod koniec cała widownia w kinie naprawdę była już tym zmęczona.
Była to i tak najlepsza scena w całym filmie, obok niezłego zakończenia w stylu lat 90-tych.
Hitman’s Bodyguard to film dla każdego.
Ale jednak fani Reynoldsa i Jacksona myślę, że będą bardziej zadowoleni, bo dostajemy typowy dla nich film, tak jak wspomniałem wcześniej, pełen przekleństw i innych gagów. Jeśli natomiast jesteś osobą, która spodziewa się interesującej, wciągającej fabuły, pełnej przemyślanej akcji i eksplozji to możesz się niestety rozczarować, albo średnio się bawić.
W mojej osobistej ocenie, Hitman’s Bodyguard nie jest niczym nowym, a jedynie kolejnym filmem, w którym Reynolds i Jackson grają swoje oklepane role, które znamy od lat. Nie jest to film ani wybitny, ani nadmiernie zabawny. Taki o po prostu, do obejrzenia na wieczór, o którym całkiem szybko zapomnimy.
Zdjęcia: imdb.com