„Steve Jobs” to już trzeci film o tytułowym bohaterze. Muszę przyznać, że to sporo, jak na kogoś kto umarł stosunkowo niedawno i budził raczej negatywne emocje. Co do tego bowiem, niezależnie od wybranej na seans produkcji, nie ma wątpliwości – Jobs do grona najsympatyczniejszych i najcieplejszych osób nie należał. AleCzytaj dalej…