Jest piąty dzień sierpnia – premiera „Legionu Samobójców”. Jestem już w kinie, a ze ścian popularnego multipleksu co rusz łypie na mnie Jared Leto z metalicznym uśmiechem wymalowanym na twarzy. Sam prawie czerwony z emocji wchodzę do sali kinowej. Oczywiście postanawiam nie kupować ani popcornu, ani coli. Nie będę przecież tracił cennych sekund filmuCzytaj dalej…