W ramach „Września z kryminałem” sięgnąłem po kuszący Londynem kryminał. Pierwsze moje spotkanie z inspektorem Johnem Carlyle’em (choć to trzeci tom jego przygód) na pewno nie będzie ostatnim.

Tym razem inspektor Carlyle rusza tropem międzynarodowego gangu handlarzy dziećmi. Ślady prowadzą od Pałacu Buckingham, w pobliżu którego inspektor znalazł kilkuletnią, zdezorientowaną, nieznającą angielskiego dziewczynkę, do Kijowa, a stamtąd z powrotem do Londynu.
Pozornie rutynowa i oczywista sprawa bardzo się komplikuje, gdyż wiele poszlak wskazuje na to, iż w aferę zaangażowani są członkowie brytyjskich elit, a nawet bezpośrednie otoczenie królowej.
Sytuacja szybko wymyka się spod kontroli, bo Carlyle w świecie politycznego establishmentu to odpowiednik słonia w składzie wyjątkowo kruchej porcelany…
Trzecia część cyklu z inspektorem Johnem Carlyle w roli głównej nie zawodzi: wartka akcja, wciągająca intryga, brytyjskie poczucie humoru i zero pobłażania dla elit rządzących.

Dlaczego Londyn mnie skusił? Lubię brytyjskie kryminały, począwszy od Doyle’a, przez Christie, P.D. James, po SJ Bolton. Z właściwą sobie skłonnością sięgania najpierw po papierowe egzemplarze przed ebookami, zrobiłem coś, czego nie lubię, czyli zacząłem serię od trzeciej części. Nie zaszkodziło to jednak wrażeniom z lektury.

John Carlyle, inspektor policji metropolitalnej nie jest genialnym detektywem – samotnikiem. Zwykły glina z bagażem doświadczeń, żona i dorastającą córką. Nie izoluje się od społeczeństwa, wnikliwie je obserwuje – co skutkuje kąśliwymi komentarzami na wiele dotykających go sytuacji. Spodobał mi się ten bohater – na wskroś realny, zawzięty, wrażliwy i niepokorny.
Współczesny Londyn w powieści Craiga nie jest tak mroczny, jak u  Bolton, ale i podjęty temat do lekkich nie należy. Autor przesuwa tu ciężar z tła na samą sprawę, którą – nierzadko wbrew przełożonym – zajmuje się inspektor. Handel dziećmi, gangsterzy i luksusowe prostytutki, sieć sięgająca Ukrainy, ohydne i brutalne perwersje ludzi zbliżonych do kręgów władzy. Przy tym świetnie zobrazowane podejście Brytyjczyków do instytucji własnego państwa, monarchii, systemu prawnego, policji i wszystkich wynikających pomiędzy nimi zależności – oczywiście nie bez dozy krytyki i ironii typowej dla mieszkańców Wysp.
Wśród bohaterów znajdziemy też trop polski – choć wg inspektora Joe Szyszkowski jest bardziej brytyjski niż on sam. Inne z pojawiających się postaci ze służb mundurowych współpracujących z policją (a ich ilość jest, jak się okazuje niemała – podobnie jak ich budżety) w sposób niemal naturalny sugerują nam, wraz z dzielnym policjantem, że pojawią się w kolejnych częściach i ubarwią fabułę.

Mocnym punktem dodającym realizmu jest wspominany brak wyobcowania zarówno Carlyle’a, jak i Joe’go, szefowej i pozostałych postaci. Wszyscy mają rodziny, o które muszą się troszczyć, codzienne zmartwienia i zobowiązania – a to występuje w kolizji ze zmienną i niebezpieczną służbą. „Ludzkość” policjantów jest nierzadko spłycana bądź pomijana tak w powieściach, jak w serialach i filmach, więc nadaje to bardzo dobry rys książce.

Kolejnym mocnym akcentem jest przysłowiowy trup, co to się gęsto ściele. Gdy pada strzał, nie ma odwrotu czy cudów – kawaleria z reguły przyjeżdża za późno. Zamiast rozwinięcia wątku spotykamy śmierć, co wzmaga niepokój – co dalej? jak sobie poradzi?
Dynamiczna, brudna i prawdziwa opowieść, cięty język przekazu, realizm nieprzerysowany do granic możliwości i postaci tchnące naturalnością – wszystkie te czynniki sprawiają, że sięgnę po pozostałe tomy z niekłamaną przyjemnością.

Zło-czai-się-w-cieniu-James-Craig-recenzja-książki

 

Dodaj komentarz