Kiedy przeczytałam ostatnie zdanie najnowszej książki Marty Kisiel, w mojej głowie od razu zrodziło się pytanie: czy i ja utonęłam, dając się porwać w wir wydarzeń zarówno tych teraźniejszych, jak i dziejących się kilkadziesiąt lat temu w stolicy Dolnego Śląska?
Na usta ciśnie mi się niejednoznaczna odpowiedź: I tak i nie… dlaczego?
Bo spodziewałam się czegoś innego, ale to, co dostałam, jest równie dobre, tylko musiałam spojrzeć na to z innej strony.

Ciekawi? To zapraszam do przeczytania całej recenzji!

To moje pierwsze spotkanie z Martą Kisiel, chociaż na uginającej się od nieprzeczytanych książek półce znajdują się także inne powieści autorki (a może powinnam napisać Ałtorki 😉 ) Zaliczam je do bardzo udanych, ponieważ książka okazała się wspaniałą mieszanką przeróżnych gatunków, które lubię. Znajdziecie tu zarówno fantasy, jak i sporą dawkę obyczajówki, komedii, a także trochę historii i kryminału, gdzie „trupy już nie mieszczą się w szafie”.

Przygodę, w której towarzyszą nam trzy panny Stern oraz kilku innych barwnych bohaterów rozpoczynamy z przytupem. Mamy ciało w stawie i świetny opis tego, co dzieje się z nim po śmierci, kiedy tak pływa przy powierzchni wody. Jednak to tylko zachęta. Przenosimy się bowiem w czasie w zupełnie inne miejsce, i tak poznajemy Dżusi, jedną z sióstr Stern, różnych od siebie jak ogień i woda, połączonych za to wieloma waśniami, tajemnicami i strachem do ich ciotki Klary.

Dżusi jest barwnym motylem – wyszczekana i uparta, doskonale zdaje sobie sprawę ze swoich walorów, a jej siostra Eleonora jest taką trochę szarą myszką, która do perfekcji opanowała… bycie perfekcyjną. Ciotka Klara zaś sieje postrach i na początku wydaje się być niespecjalnie przyjemną osóbką , jednak jaka jest naprawdę i dlaczego właśnie taka, dowiecie się, czytając „Toń”.

No i są jeszcze oni. Mężczyźni (albo przynajmniej „stwory” przypominają ich na pierwszy rzut oka) – Ramzes, Gerd i Karolek. Pewnie nie będą odkrywcza, jeśli powiem, że to właśnie Ramzes zrobił na mnie największe wrażenie. Jest niesamowicie ciekawie wykreowaną postacią, a sytuacje, w których uczestniczył, przyciągały całą moją uwagę. Gerd… gdyby był to zwykły romans czy obyczaj, pewnie zawróciłby mi w głowie, jednak tutaj to, co rozgrywa się pomiędzy nim a… no dobra nie będę spoilerować. W każdym razie to „coś” pomiędzy bohaterami schodzi nieco na drugi plan i jest delikatnie wplecione w fabułę.

Historia rodziny Stern spodobała mi się już od samego początku. Dżusi, powracając do rodzinnego domu na prośbę ciotki, swoim niefrasobliwym zachowaniem rozpoczyna lawinę wydarzeń, których niczym płytek domina nie sposób zatrzymać. Długo skrywane sekrety, mnożące się zwady i dar pozwalający na podróżowanie w czasie napędzają akcję, która wciąga nie tylko po kostki, ale pozwala momentami zanurzyć się aż po sam czubek głowy w opowieści o chciwości tak silnej, że nawet życie ludzkie przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.

I tutaj dochodzimy do sedna mojej niepewności. Ponieważ wiedząc o podróżach w czasie i tym, że autorka znana jest z określonego gatunku, spodziewałam się sporej dawki fantastyki, jednak nie ona tutaj przeważa. Może trochę brakowało mi szerszych opisów tych momentów, kiedy bohaterzy „toną”, może wolałabym, aby akcja rozgrywająca się „w rzecze” czasu nie była tak urywana i opowiadana, a po prostu przedstawiona, to mimo wszystko uważam ją za niezwykle ciekawą i wartą polecenia. Bo jest w niej coś wyjątkowego. Magia, ale nie taka czary mary, a trudny do określenia urok i przyciąganie sprawiające, że w każdej wolnej chwili do niej wracałam.

Ponadto Marta Kisiel ma fantastyczny lekki, barwny i plastyczny styl. Potrafi gładko prowadzić nas przez zarówno te podszyte humorem, jak i te poważniejsze wydarzenia, dozując je z rozwagą i pozwalając czytelnikowi przeżywać wszystkie w pełni razem z bohaterami. Dzięki  różnorodności postaci i ich ciekawej kreacji oraz doskonałym opisom możemy poczuć się „naocznymi” świadkami poszukiwania przez nich szczęścia, próby naprawienia błędów, a także obserwować zachodzące w nich zmiany.

Podsumowując – „Toń” to lektura godna uwagi, zarówno dla fanów sięgających po książki z półki z etykietą „Fantastyka”, jak i dla tych lubujących się w obyczajach. Opowieść o rodzinie pełnej tajemnic z niezwykłą historią Wrocławia w tle umili Wam czas i pozwoli przeżyć świetną przygodę, w której nikt nie jest tym, za kogo go początkowo uważamy.

Polecam!

NieGrzeczna (Meg)

ton-kisiel

 

Dodaj komentarz