Czas leci nieubłaganie.

 

1 sierpnia zbliża się z każdą chwilą, a wraz z nim nieunikniona wojna.
Siódemka herosów z przepowiedni musi dotrzeć na czas do Aten, pokonując przy tym wiele trudnych przeszkód. Jednak wierzą, że uda się im powstrzymać przebudzenie Gai. Lecz życie jest okrutne i nie pozwala im tak łatwo dotrzeć do celu.
Największym problemem nie są potwory, bogowie ani pogoda.
Są nim wspomnienia, które ciążą na każdym z herosów, znajdującym się na Argo II. W tym samym czasie Nico, Reyna i trener transportują Atenę Partenos do Obozu Herosów, gdzie Oktawian szykuje Rzymian na walkę z Grekami. By uniknąć krwawej wojny i dać siódemce
herosów przynajmniej szansę na wygranie, muszą dotrzeć na czas. Czy im się uda? Czy Gaja się przebudzi? I czy wszyscy przeżyją?

I tak oto przeczytałam ostatnią część Olimpijskich Herosów. Długo na nią czekałam i muszę przyznać, że to było wyjątkowo niecierpliwe
oczekiwanie. Koniecznie chciałam się dowiedzieć, co będzie dalej i jak zakończy się historia. Gdy wreszcie zdobyłam powieść, od razu
wzięłam się za jej czytanie.
W tamtej chwili nie było dla mnie nic ważniejszego. Nie mogłam się od niej oderwać. Wszystkie moje myśli były poświęcone herosom.
Sprawiło to, że przeczytałam książkę w zadziwiająco szybkim tempie.
Teraz tego żałuję, ponieważ tylko przyśpieszyłam ostateczne rozstanie się z jedną z moich ulubionych serii.

Książka ma tak dużo zalet, że nie wiem od czego zacząć…

Jak z poprzedniego akapitu pewnie już wywnioskowaliście, jest niezwykle ciekawa. Stwierdzenie, że nie mogłam się od niej oderwać,
nie do końca ukazuje stan rzeczy. Ja po prostu nią żyłam. Byłam tam, przeżywałam wszystko z bohaterami i pomagałam im pokonać
trudności.  To niesamowite uczucie towarzyszyć im w tej ciężkiej i pełnej emocji walce.

Jednak najbardziej rzuciła mi się w oczy realność tej powieści. Prawdopodobnie bardzo dziwnie to brzmi.
Opowieść pełna bogów, herosów, magii i nieziemskich istot jest jak najbardziej rzeczywista. Paradoksalne…
Jednak pod całą tą magią, nierealnymi wydarzeniami jest ukryta nasza rzeczywistość. Historia różnych herosów i innych dziwnych istot
pokazuje nam nasze życie, nasze problemy.
Może codziennie nie ratujemy świata przed zagładą, ale jesteśmy jego częścią i powinniśmy to pamiętać. Każdy z bohaterów był całkowicie inny.  Żadne cechy charakteru się nie powtarzały, talenty nie były takie same, a problemy ukazywały całą swoją różnorodność.
Każdy musiał się zmierzyć ze swoją rzeczywistością i albo się poddać, albo zwyciężyć.

Jedno słowo przeraża w całej książce, a dokładniej twórczości Riordana –  śmierć. Wojna zawsze niesie ją ze sobą, więc żadną tajemnicą
nie jest, że i tu się pojawi. Już dawno śmierć bohaterów nie poruszyła mnie tak bardzo. Przywiązałam się do nich całym sercem i nie mogłam
wyobrazić sobie świata bez ich istnienia. Teraz muszę. Nie będę opowiadać, co mną tak bardzo wstrząsnęło, ponieważ zepsułabym Wam
całą przyjemność z czytania, jednak ostrzegam, żebyście się przygotowali psychicznie.

Powinnam też coś napisać o wadach, ale jest to bardzo trudne zadanie. Nie ma wątpliwości, że jakieś są, ale przecież każda powieść je
posiada. Dużo osób zwraca uwagę na brak logiki w niektórych zdarzeniach. Niestety jest to prawdą. Lecz jeśli ktoś naprawdę się wczuje
w akcję, nie ma szans ich zauważyć. Ja sama ich nie zauważyłam. Dopiero mój przyjaciel powiedział mi o nich. Na początku nie zgadzałam się z nim, ale po przemyśleniu okazało się, że miał rację. Jednakże to nie zmienia faktu, że błędy są prawie niewidoczne.

Żałuję, że to jest ostatnia książka serii i przede wszystkim całej tej historii.

Z Bogami Olimpijskimi i Olimpijskimi Herosami przeżyłam wiele dobrych chwil i naprawdę przykro mi się z nimi rozstawać, a raczej nie wygląda, żeby Rick miał napisać kolejną serię, która przedłuży losy bohaterów. Im też należy się szczęście.
Pociesza mnie fakt, że jest jeszcze seria o bogach egipskich i prawdopodobnie niedługo ukaże się cykl o bogach nordyckich.
Kolejna przygoda czeka…
Natomiast wszystkim, którzy lubią fantastykę polecam zapoznać się twórczością Ricka Riordana. Ci, którzy ją już znają, koniecznie muszą przeczytać „Krew Olimpu”.

Krew Olimpu

 

Dodaj komentarz