Książka, którą widzicie na zdjęciu , znalazła się na mojej liście must have przez wzgląd na dwa poprzednie tomy serii. Obie części naprawdę mi się podobały, więc czekałam z niecierpliwością, by przeczytać, co nowego stworzyła dla nas autorka. I choć nie była to lektura idealna, to jestem całkiem zadowolona z efektu końcowego.

Większą część książki czytałam bez większych emocji, bohaterowie niespecjalnie mnie przekonali do siebie, a akcja nie porwała. Pomimo iż pani Sorensen stara się wykreować historie głównych postaci w taki sposób by były one wyjątkowe, inne od dobrze znanych schematów, to ich dramatyzm, choć jest niewątpliwy, nie przekonał mnie. Przez 80% lektury przebrnęłam na zasadzie czytania biernego, nie było w tym większego zainteresowania. Dopiero samo zakończenie chwyciło mnie za gardło i nie puściło aż do ostatniej strony! Sposób, w jaki kończy się książka dosłownie złamał mi serce i sprawił, że na pewno będę czekać na kontynuacje serii.

Choć Luke jest dosyć schematycznym bohaterem, tak chylę czoło ku autorce za naprawdę niebanalną postać żeńską. Violet jest buntowniczką, dziewczyną, która prowadzi życie „na krawędzi”. Można ją określić jako twardą młodą kobietę, w której życiu zabrakło poczucia bezpieczeństwa i miłości. Mur, który wybudowała wokół siebie jest niezwykle ciężki do zburzenia, a osoba skrywająca się za nim ma nie ujrzeć światła dziennego. Pomimo braku współczucia czy innego typu uczucia, które pozwoliło by mi nawiązać więź z bohaterką, uważam, że jest to jedna z ciekawszych postaci pod kątem psychicznym.

Moje ogólne wrażenie po przeczytaniu książki było mieszane, dlatego też opinii nie opublikowałam, ani nie napisałam zaraz po skończeniu czytania tak, jak to robię zazwyczaj. Chciałabym powiedzieć, że serdecznie polecam ową lekturę, ale brak mi wewnętrznego zapału. Z tego powodu powiem jedynie, że jest to książka, z którą można miło spędzić popołudnie, gdyż przyjemnie i szybko się ją czyta. 🙂

 Przeznaczenie Violet i Luke'a

Dodaj komentarz