Każdy z nas ma marzenia. Niektóre są wielkie, a niektóre malutkie, ale zawsze mają tę samą moc. Dziecko marzy o tym, żeby zostać aktorem, lekarzem, kosmonautą i nie ma żadnych ograniczeń, by marzyć. Jest przy tym szczere i pewne sukcesu. Nic nie jest w stanie go pokonać. Ale z czasem życie staje się bardziej skomplikowane. Pragnienia i idee zamieniają się w konkretne cele i przeszkody, które nie zawsze da się pokonać. Należy dokonywać wyborów. Lecz czasami nie ma dobrych decyzji – trzeba poświęcić siebie lub bliskich. Po latach może stać się to żmudne… Tym bardziej że człowiek staje się coraz starszy. A jeśli nie ma, z kim dzielić się smutkami? Jest samotny i właśnie w samotności musi poradzić sobie z problemami? Czy nie warto spróbować czegoś, co pomoże znaleźć drugą połówkę?

„Planeta Singli” na początku tego roku zyskała wielki rozgłos. Wszędzie były plakaty, bilbordy, zwiastuny. Nie dało się o niej nie usłyszeć. W dodatku hasło: „Nowa komedia reżysera hitu Listy do M.” przyciągnęło olbrzymią publiczność. Właśnie wtedy byłam krótko po obejrzeniu „Listów do M.”. Zawsze myślałam, że jest to głupia komedia romantyczna, która nie wprowadzi nic nowego i istotnego do mojego życia. Pomyliłam się, dlatego tym razem nie oceniłam tak szybko „Planety Singli”. Stwierdziłam, że jest to idealny film, by go obejrzeć razem z przyjaciółmi. Tak też zrobiłam i mam raczej dobre odczucia co do tej produkcji.

Nie mogę zaprzeczyć, że „Planeta Singli”  jest dość naiwnym filmem. Wątpię, żeby taka sytuacja miała miejsce w prawdziwym życiu. Choć z drugiej strony to właśnie ono pisze najdziwniejsze scenariusze. Nie ulega wątpliwości, że nie każdemu może się przydarzyć ta historia. Mimo to jest bardzo przyjemna i lekka w odbiorze, a tego po niej oczekiwałam. Miałam wrażenie, że jest bardzo podobna do „Listów do M.”. Z jednej strony jest to dobrym znakiem, a z drugiej powieleniem schematu, który całkiem niedawno się pojawił i zrobił furorę na polskim rynku.

Jako komedia jest bardzo zabawna. Pod żadnym pozorem nie mogę jej tego odmówić. Gdy ją oglądałam, miałam za sobą trudny okres, więc taka doza śmiechu poprawiła mi humor. Jak w każdej produkcji z tego gatunku pojawiały się różnego typu dowcipy. Niektóre były naprawdę inteligentne i dawały duże pole do popisu, inne miały nas rozśmieszyć swoją beznadziejnością i niskim poziomem. Nie każdy to docenia, jednak ja uważam, że powinno być i trochę tego, i tego. Nie lubię komedii, które opierają się na głupich żartach, lecz uważam, że takie oparte tylko na myśleniu są meczące. W „Planecie Singli” pojawił się również komizm sytuacyjny, który ja uwielbiam. Sądzę, że wtedy można najbardziej się pośmiać i docenić dzieło.

Fabuła jest naprawdę oryginalna, co od razu we mnie uderzyło. Spotykałam się z różnego typu komediami romantycznymi i najczęściej są one przewidywalne. W tym przypadku również tak było, aczkolwiek niesztampowe przeprowadzenie historii bardzo przypadło mi do gustu. Nie na co dzień spotykamy się z takimi opowieściami. Na początku pomysł wydawał się wyjątkowo niemądry. Nauczycielka, która umawia się na randki przez portal randkowy, by ośmieszyć mężczyzn w reality show, które swoją drogą prowadzi mężczyzna? To brzmi dość dziwacznie, ale na pewno zabawnie. Tym bardziej że z czasem wszystko nabierało sensu i dało wiele tematów do przemyśleń.

Bohaterowie okazali się naprawdę wyjątkowo dobrze wykreowani, co mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się tego i jestem zadowolona, że postacie zrobiły na mnie tak dobre wrażenie. W produkcji pojawia się wachlarz charakterów. Mamy tam naprawdę dużą różnorodność. Każdy znajdzie sobie kogoś, z kim może się utożsamić. Bohaterowie niosą ze sobą wiele interesujących refleksji i mogę naprawdę nauczyć nowych rzeczy. Oczywiście największą uwagę przykuwa główna para. Na początku wydają się mętnymi postaci, by z czasem ukazać, że są kimś więcej i są w stanie zmienić się na lepsze.

Aktorzy doskonale poradzili sobie z rolami, które otrzymali. Prawie każdy był oryginałem i w taki sposób się przedstawił. Główną rolę grała Agnieszka Więdlocha, którą znam przede wszystkim z „Czasu honoru”. Właśnie wtedy zaczęłam doceniać jej kunszt aktorski i ten film to potwierdził.

Nie oczekiwałam wyjątkowo wiele od „Planety Singli”, ale byłam raczej pozytywnie nastawiona. Komedia zrobiła na mnie naprawdę dobre wrażenie. Jeśli lubicie tego typu filmy, polecam je wam jak najbardziej. Natomiast innym polecam na odprężenie się.

planeta singli

 

Dodaj komentarz