Stephen King bez wątpienia jest królem horroru, w przypadku tej powieści, zboczył jednak z toru i zadebiutował w powieści detektywistycznej.

 

Czy dobrze zrobił?
Cenie Kinga za jego twórczość, przeczytałam mnóstwo jego pozycji. Jeśli się „spróbuje” Kinga, to ciężko przestać.
W Panu Mercedesie, pomimo innego  gatunki, można wyczuć  styl mistrza. Jak zwykle stworzył charakterystyczne postacie, z pozoru zwykłych
ludzi, którym mówimy dzień dobry, znamy je bardziej lub mniej, lecz tak naprawdę nie podejrzewamy, iż tacy zwykli ludzie mogą być
właśnie Panami Mercedesami.

Masakra w City Center.

W City Center właśnie miały odbyć się targi pracy, mnóstwo bezrobotnych widziała iskrę nadziei i możliwość zatrudnienia. Tak też było
w przypadku Augi’ego Ondendricka, który późnym wieczorem już dotarł na miejsce, by zająć kolejkę. Ludzi i tak było już sporo, zabrali
prowiant, koce, ciepłe ubrania, mieli zamiar czekać całą noc, była też młoda matka z dzieckiem. Kolejka się wydłużała z minuty na minutę,
z godziny na godzinę. Ludzie ze zmęczenia spali w śpiworach, aż nad radem ich sen zaburzył głośny ryk silnika pędzącego auta- szarego Mercedesa. Samochód z ogromną prędkością jechał wprost na ludzi, nie mając zamiaru zwolnić. Z impetem wjeżdża i zabija Augiego, młodą matkę z dzieckiem i pięciu innych ludzi, wielu rani i ucieka…

Pod Niebieskim Parasolem Debbie.

Bill Hodges to emerytowany detektyw. Za nim przeszedł na emeryturę on i jego partner Pete Huntley zajmowali się śledztwem w sprawie „wypadku” w City Center. Teraz Bill jako emeryt snuje się między sypialnią a fotelem przed tv i oglądaniem seriali lub wiadomości.
Pewnego dnia otrzymuje tajemniczy list od samego Pana Mercedesa.  W liście autor przyznaje, iż to on wjechał celowo w ludzi pod City Center i że wie, co Bill robi całymi dniami, delikatnie nakłania byłego detektywa do samobójstwa. Sugeruje też, by ten zalogował się na portalu Pod Niebieskim Parasolem Debbie, gdzie będą mogli porozmawiać na ten temat. List wywołuje u byłego detektywa podskok adrenaliny, nie czuje strachu, wręcz przeciwnie, dodaje mu to tzw. kopa do działania. Hodges postanawia na własną rękę, ponownie zająć się sprawą Pana Mercedesa i rozwikłać zagadkę kim jest ten człowiek i gdzie się ukrywa.

Niestety rozczarowaniem dla czytelnika będzie to, iż autor od razu ujawnia, kim jest tajemniczy zabójca z mercedesa. Z reguły w powieściach detektywistycznych, kryminalnych tego złego człowieka poznajemy na końcu z mniejszym lub większym zaskoczeniem.
Tu jest inaczej, bo powieść również napisana jest z perspektywy Pana Mercedesa. To jaką miał przeszłość kim był i jest, w tym przypadku dobrze jest napisać, że ma nierówno „pod kopułą”. Możemy jednak kibicować Billowi Hodgesowi i jego dwóm pomocnikom w dorwaniu tego, który z premedytacją pozbawił ludzi życia, co dodaje adrenaliny podczas czytania.

Podsumowując.

Pierwsza detektywistyczna powieść Kinga jest naprawdę dobra, chociaż bardzo brakowało mi tego rozwiązywania zagadki wspólnie z detektywem, jednak bardzo ciekawie pokazuje psychikę mordercy. Czasami trochę przesadzona i przewidywalna, ale polecam przeczytać.

 pan-mercedesjpg

Dodaj komentarz