„Cudze chwalicie, swojego nie znacie” – często to prawdziwe zdanie przychodzi mi do głowy, gdy kończę kolejną świetną pozycję napisaną przez Polskiego autora (w tym wypadku autorkę). Pani Olgo – chylę czoła za stworzenie tak niesamowicie ciekawej historii (czasem aż zbyt realistycznej, wręcz namacalnej).

Pokrótce. Bohaterka, trzydziestosześcioletnia dziennikarka Natalia zaszywa się w „Emilówce”(pięknym drewnianym domku położonym nad jeziorem, który jeszcze niedawno dzieliła ze swoim starszym już ex partnerem, Emilem). Chce odciąć się od przeszłości, która niestety wciąż nieprzyjemnie daje o sobie znać. W tym pięknym i magicznym miejscu nawiązuje romans z dwudziestoczteroletnim Łukaszem.
Z początku Natalia nie zamierza brnąć w ten związek, chce ot tak, wykładając kawę na ławę, dać upust swoim miłosnym pragnieniom.
Ten błogi spokój u boku młodego kochanka nie trwa jednak długo. W otoczeniu Natalii zaczynają się dziać bardzo niepokojące rzeczy.
Bohaterka ma wrażenie, że jest obserwowana, dręczą ją senne koszmary. Gdyby tego było mało – na niebie pojawiają się zielone błyskawice, a mieszkańcy zachowują się niesamowicie agresywnie. Gdy Natalia postanawia wyjechać do rodzinnego Bielska, pewne osoby jej na to nie pozwalają… Kto? To proste – ONI. Kim są? Czego chcą od mieszkańców i Natalii? Dowiecie się, gdy sięgniecie po książkę Pani Olgi Haber.

Według mnie książka jest naprawdę rewelacyjna. Oczywiście trafiały się momenty, kiedy ręce mi opadały (m.in. ciągle powtarzane zwroty typu „Czułam się, jakbym grała w niskobudżetowym horrorze”, bądź zachowania Natalii, kiedy wie, że coś się dzieje i nie jest to normalne, ale jednak ma to gdzieś i zostaje, udając przy tym, że przecież nic takiego się nie dzieje.).  Kolejna sprawa – spora dawka wulgaryzmów.
Nie powiem – każdemu zdarza się zakląć. Nie ma sprawy – to normalne i ludzkie. Niekiedy i w prozie potrzebny jest taki „upust emocji” wyrażony w takich, a nie innych słowach. Ale na Boga.. Nie tak „często i gęsto”  😉 Te drobne minusy nie przechyliły jednak szali plusów, jakie zdobyła u mnie pani Olga. Zarysowała świetnie główną bohaterkę, jak również inne osoby pojawiające się w tej powieści grozy.

Klimat, jaki panuje w tej książce, odczuwa się tak, jak gdyby mieszkało się dosłownie obok Natalii. Czytając, miałam wrażenie, że gdy wyjdę z domu, znajdę się na Lisim Wzgórzu i zobaczę machającą do mnie bohaterkę. Mało tego – gdy czytałam książkę wieczorową porą, włos mi się na głowie jeżył. Miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Czułam to! Tak właśnie na moje ciało i zmysły zadziałała słowem Pani Olga.
Rzadko czuję niepokój czytając powieść grozy. Zawsze traktuję te opowieści z przymrużeniem oka.
Tu jednak naprawdę momentami się bałam. Zwyczajnie się bałam, że zaraz zacznę słyszeć głosy, że zobaczę „Szarych”, będę miała koszmary i  postradam zmysły. Za to właśnie należą się wielkie brawa autorce. Umiejętność zarysowania tak realistycznej scenerii i tak niesamowicie ciekawej i niepokojącej historii – trzeba mieć po prostu talent.

Co tu jeszcze mogę dodać. Ta historia wciągnęła mnie na tyle, że „połknęłam ją” w zastraszającym tempie. Wprost nie mogłam oderwać się od tej książki (w zasadzie ebooka). Do samego końca Autorka trzyma nas w napięciu, czujemy niepewność.
Przez chwilę Pani Olga sprowadza nas na manowce, zaczynamy się zastanawiać „Kurczę, jak to?” – zaraz potem zostajemy z powrotem przeniesieni na właściwe tory.
Coś niesamowitego. Jedna książka – tyle emocji.

Pozostało mi jedynie powiedzieć jedno – warto sięgać po książki naszych rodzimych autorów.
Polecam wszystkim, warto poświęcić chwilę tej powieści.

Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://zaczytana-jot.blogspot.com/2014/10/oni-olga-haber.html

oni-olga-haber-recenzja-ksiazki

 

Dodaj komentarz