Kidd_OpactwoCoraz rzadziej na łamach lokalnej prasy znajduję zdjęcia starszych osób, odbierających medal z rąk wójtów, burmistrzów i prezydentów, będący dowodem uznania, symboliczną nagrodą, przyznawaną małżeństwom z wieloletnim stażem.

Sporadycznie dostrzegam zgarbione pary, nadgryzione zębem czasu. Rozczula mnie wzajemne podtrzymywanie w trakcie przechodzenia na drugą stronę jezdni, omijanie kałuż, zapalanie zniczy na grobach przyjaciół.

Stanowią zaprzeczenie współczesnego życia, kiedy ludzie rozchodzą się po kolejnej kłótni, której katalizatorem najczęściej bywa brak pieniędzy, pracy, zainteresowania problemami i pragnieniami drugiego z małżonków.

Wątpię w instytucję, obiecującą nieskończoną miłość i oddanie. Papier, przysięga tudzież obrączka nie gwarantują szczęścia ani wspólnej drogi usłanej pozbawionymi kolców różami.

Zastanawiam się czy doświadczę syndromu pustego gniazda, kiedy moje dziecko stanie się dorosłe. Jaki los spotka moją rodzinę?
Czy dopadnie mnie kryzys związany z powtarzalnością codziennych rytuałów, czy ogarnie mnie nieustająca niechęć na widok już nieprzystojnego męża, którego żarty przestały być śmieszne, a dotychczasowe nawyki zacznę postrzegać jako irytujące? Czy wówczas za hymn obiorę sobie słowa piosenki Lady Pank ,,Na co komu dziś”?

Sue Monk Kidd Opactwo świętego grzechu

Może być inwestycją, przynoszącą zyski obu stronom. W zależności od sytuacji, pozwala pomnożyć wniesiony kapitał, bądź stwarza warunki do znacznego uszczuplenia pierwotnych zasobów.

Niektórzy traktują je jako życiowy cel, potwierdzający emocjonalną dojrzałość, atrakcyjność i wartość danego człowieka, priorytet, spychający na dalszy tor inne osiągnięcia.

Bywa remedium na społeczne, rodzinne, a także kulturowe bolączki. Zamyka usta żądnych sensacji i plotek sąsiadom, ułatwia załatwienie spraw w banku, urzędzie, szpitalu.

Nie brakuje osób, które uważają, że przede wszystkim jest zwieńczeniem miłości, ukoronowaniem jednego z najsilniejszych uczuć.

MAŁŻEŃSTWO

Koło ratunkowe dlarzucony przez wiarę, konieczność uregulowania spraw związanych z założeniem (często nieplanowanej) rodziny.Jessie Sullivan w swym czterdziestoletnim życiu doświadczyła zarówno uroków jak i ciemniejszych stron małżeńskiego pożycia. Spełniona jako matka, zauważona jako artystka, doceniona, kochana jako żona. Szczęśliwym zrządzeniem losu poślubiła człowieka, dla którego jej sztuka nie była fanaberią, życie we dwoje przykrym obowiązkiem. Z całą pewnością nie czuła się poszkodowana, wykorzystywana czy spragnionych bliskości singli. Związek, opierający się na wzajemnym szacunku, oddaniu, niesieniu bezinteresownej pomocy, wsparciu w zdrowiu i w chorobie. Sakrament na poniżana przez inteligentnego, cieszącego się społecznym szacunkiem mężczyznę. Opanowała sztukę wzajemnych kompromisów, doceniała drobne gesty, kultywowała tradycje, pilnowała, by płomień domowego ogniska nie przemienił się w dogasający żar.

W poukładanym życiu głównej bohaterki Opactwa świętego grzechu zamęt zasiała matka, która w drastyczny sposób zwróciła na siebie uwagę, chcąc odpokutować za błędy młodości, za ciążące na jej sumieniu zło. Powrót Jessie w rodzinne strony otworzy stare rany, pozwoli na nowo dojść do głosu żałobie po ukochanym ojcu, poczuciu winy, pragnieniu doświadczenia katharsis.

Po części twardo stąpająca po ziemi kobieta, która pozwoli emocjom i pragnieniom odegrać główną rolę, uzyska szansę na odbudowanie więzi z rodzicielką, a także na przeżycie niezapomnianego romansu.

Czy zdrada okaże się najlepszym wyjściem z zaistniałej sytuacji?

Sue Monk Kidd niewątpliwie potrafi czarować słowami. Świat, który stwarza, jest tak realny, że czytelnikowi trudno odnaleźć granicę pomiędzy prawdą a fikcją. Dylematy bohaterów nie przywodzą na myśl błahych, wydumanych problemów, niewartych niczyjej uwagi. Nie sposób nie odnosić ich do własnego życia i doświadczenia.

Atutem prozy wspomnianej autorki jest przede wszystkim dojrzałość przemyśleń. Kidd jest kobietą, pozwalającą dojść do głosu empatii, którą obdarza uwiecznione na stronicach książki postaci. Otwiera serca i dusze bohaterów, czyniąc je ogólnodostępne, ale również bardziej podatne na zranienia. Nie zdradza jednak wszystkich tajemnic, dozuje informacje, przedstawia różne oblicza tej samej prawdy, tych samych faktów, posługując się wspomnieniami różnych osób.

Opactwo świętego grzechu jest monologiem dojrzałej kobiety, niedomagającą się rozgrzeszenia, ani tym bardziej zrozumienia spowiedzią tej, która zdradziła, wybaczyła i szukała drogi powrotnej. To bogate w poetyckie opisy wyznanie człowieka grzesznego, słabego, przeżywającego ponowną młodość.

Sue Monk Kidd daleka jest od moralizatorskiego tonu. Nie dzieli swoich bohaterów na czarne charaktery i ich ofiary. Nie szuka usprawiedliwienia dla małżeńskiej zdrady, choć przytacza powody, które popchnęły Jessie w ramiona zakazanej, cielesnej miłości. Nie wymaga też od czytelnika osądzenia postaci.

Autorce udało się przenieść bogatą w drastyczne wydarzenia historię na wyspę, w której religia chrześcijańska rządzi na równi z lokalną wiarą, gdzie syrena staje się świętą, a niedoszły mnich zalicza moralny upadek. Opisy przyrody stały się poetyckimi przerywnikami, skutecznie zwalniającymi i tak niespiesznie prowadzoną akcję. Przedmioty zaś (fajka, tron, obcięte palce) urosły do rangi symboli.

Dla jednych będzie to kolejna w dorobku książka autorki Sekretnego życia pszczół oraz Czarnych skrzydeł. Inni odnajdą w niej przestrogę na przyszłość. Komuś przyniesie ukojenie w chwili zwątpienia, w momencie rozważania rozwodu. Czy znajdą się czytelnicy, którym pomoże podnieść się po zdradzie partnera?

Proza Sue Monk Kidd daleka jest od lekkich, niezapadających w pamięci opowiastek, napisanych pospiesznie, na wyraźne zamówienie wydawcy. To lektura tworzona z myślą o ludziach popełniających błędy, szukających optymalnych rozwiązań dla swoich problemów, którym nieobca jest miłość, nienawiść.

Dodaj komentarz