Lacey zrezygnowała ze stanowiska detektywa.

Wróciła do munduru i teraz zapewnia bezpieczeństwo ludziom, którzy pływają Tamizą. Uwielbia swoją nową pracę i wreszcie może odpocząć od przeszłości, która wykańczała ją psychicznie. Teraz może zapomnieć kim jest i zacząć wszystko do nowa. Przynajmniej do czasu, gdy znajduje w Tamizie zwłoki owinięte w całun. W tej rzecze w ciągu roku znajduje się wiele utopionych ludzi, którzy przekonani o swojej sile, chcieli pokonać żywioł. W tym przypadku jest inaczej. Nikt nie ma wątpliwości, że to morderstwo… Czy Lacey będzie umiała pokonać demony
przeszłości? Kto jest okrutnym mordercą? I co z tym wszystkim mają wspólnego nielegalni imigranci?
Rzadko czytam kryminały, ale nie oznacza to, że ich nie lubię. Jest to gatunek, który był dla mnie zawsze tajemnicą. Niedawno postanowiłam to zmienić. Jaki sens jest czytać wyłącznie jeden gatunek (w moim przypadku fantastykę)?
Przez lata byłam zamknięta w magicznych opowiadaniach, nie znając innych, które niejednokrotnie je przewyższają. „Mroczne przypływy
Tamizy” od razu mnie zafascynowały. Sam tytuł mnie przyciągnął. Choć fakt, że widziałam również na żywo Tamizę, też pomógł.
Czy żałuję, że dałam się oczarować, zanim wzięłam do ręki książkę? Nie, jestem zadowolona, że mogłam zapoznać się z tą powieścią i otworzyć na nowy gatunek.
Od razu rzucił mi się w oczy styl autorki. Jest on idealnie dopracowany. Jakby każde słowo było na swoim miejscu i miało określony cel.
Bardzo mi się to podobało, ponieważ dzięki temu akcja biegła dalej. Kiedy działo się coś tajemniczego, pojawiały się krótkie, ucięta zdania, które wprowadzały nastrój grozy i tajemniczości. Liczne opisy sprawiły, że wyobraziłam sobie Tamizę w tamtym momencie.
Czułam jej zapach, wiatr. Innym razem mogłam przysłuchiwać się żartom przyjaciół Lacey. Książka była utrzymana w wielu stylach, które
razem tworzyły doskonałą całość. Tak jak w życiu – w każdym momencie jest inne.
Również zrobiło na mnie wrażenie, że Bolton poruszyła ważne i często unikane tematy w literaturze – homoseksualizm, banki spermy,
trudna sytuacja imigrantów, brak domu. Można by wymienić takich tematów o wiele więcej. Autorka nie bała się ich poruszyć i w dodatku zrobiła to w przyjemny i przede wszystkim naturalny sposób. Są to sprawy, sytuacje, które zdarzają się na co dzień w naszym życiu, ale wolimy ich unikać, bo często są krępujące lub nieakceptowane przez społeczeństwo. Ta książka pozwoliła mi w jakieś części oswoić się z nimi
i spojrzeć z innej perspektywy na nie. Według mnie lepszej.
Sama sprawa kryminalna też była bardzo dobrze przeprowadzona. Nie spodziewałam się takiego przebiegu zdarzeń i ostateczne zakończenie zaskoczyło mnie. Tym bardziej że zostałam kilka razy zmylona, co jeszcze bardziej pogłębiło moje zaskoczenie i sprawiło, że długo będę pamiętać o tej historii. Bardzo ważną rolę odegrała główna bohaterka – Lacey. Nie tylko jako policjantka, ale osoba o trudnej przeszłości,
która wiele w życiu przeżyła. Posiada ona wiele tajemnic, które niestety nie zostały ujawnione. Mogę tylko się domyślać, co naprawdę wydarzyło się w jej życiu. Nie czytałam poprzednich części i nie wiem, jak bardzo są ze sobą powiązane, więc Lecay jest dla mnie tajemnicą numer jeden.
Niestety czasami zdarzało się, że książka nie interesowała mnie. Najczęściej były to jakieś normalne zdarzenia z życia człowieka, ale jednak sprawiały, że traciłam chęć na czytanie jej. Gdyby nie pragnienie poznania prawdy o mordercy, nie wiem, czy skończyłabym tę powieść.
Jednak dla zakończenia warto było przetrwać takie momenty.
Nie jest to idealny kryminał, ale mimo to warto go przeczytać. Można z nim spędzić wiele przyjemnych chwil na główkowaniu i rozwiązywaniu tajemnic. Mnie przypadł do gustu i gdy będę tylko miała okazję, z chęcią przeczytam poprzednie części.
mroczne przypływy tamizy

 

Dodaj komentarz