Książka wpadła w moje ręce jako prezent urodzinowy i przeleżała trochę na półce, zanim znalazłem dla niej czas… czego teraz żałuję, że nie przeczytałem jej od razu, ale cóż tak bywa. Marlantes opisuj przygodę młodego „zielonego” podporucznika US Marine Corps, który trafia do Wietnamu i zdobywa doświadczenie walcząc z trudami, jakimi obdarza go codzienność życia w szeregach Marine, jak i trudności przeżycia w dżungli, walka z rasizmem wśród żołnierzy i najgorszym wrogiem, czyli z przełożonymi i ich bezmyślnymi rozkazami.

Książka wciąga niemiłosiernie nas w wir wydarzeń i ukazuje nam przyjaźnie, jakie nawiązywały się w tych trudnych warunkach i cierpienie jakimi borykali się żołnierze związanych ze stratą bliskich kolegów. Realistyczne ciekawe opisy przyciągają swoim realizmem, świetna nieskomplikowana fabuła to wszystko możemy zawdzięczyć Marlantesowi, który był właśnie takim samym podporucznikiem walczącym w piekle Wietnamu. Książka pisana przez wiele lat (w sumie trzydzieści) jest wspaniałym dziełem dopasowana w najdrobniejszych szczegółach, „Matterhorn – Karl Marlantes” właśnie to ją wyróżnia od innych książek-prawdziwość. Choć nie ma dużo ciekawych książek o tematyce wojny w Wietnamie sądzę, że ta jest najlepsza i świetnie zastępuję wysłużoną już powieść Jamsa Webba „Pola ognia” którą też polecam miłośnikom gatunku.

Dodaj komentarz