DSC_0082„Wydarzenia w Sachace zmierzają do punktu kulminacyjnego, gdy Lorkin powraca po kilku miesiącach spędzonych wśród buntowników. Królowa Zdrajców powierza mu doniosłe zadanie wynegocjowania przymierza między jego ludem a Zdrajcami. Lorkin musi zostać budzącym postrach czarnym magiem, aby móc okiełznać potęgę całkowicie nowego rodzaju mocy wykorzystywanej do tworzenia klejnotów. Wiedza ta może przynieść zmiany w Gildii Magów lub sprawić, że Lorkin na zawsze pozostanie wygnańcem.

Królowa Zdrajców to triumfalne zwieńczenie „Trylogii Zdrajcy” zapoczątkowanej przez Misję Ambasadora i rozwiniętej w tomie pod tytułem Łotr.”*

To już nasze ostatnie spotkanie z bohaterami Gildii magów. Trudi Canavan, królowa gatunku fantasy wykonała kawał dobrej pracy, wydając tą siedmiotomową historie magów. Królowa zdrajców stała się zwieńczeniem wspaniałej historii.

Uwielbiając książki Trudi Canavan ciężko jest mi przyznać, że ta była tą najsłabszą ze wszystkich. Zabrakło mi wszystkiego, za co pokochałam te serie. Kiedy przy Misji ambasadora narzekałam na chwilową nudę i zbyt wolną akcję, to w Łotrze byłam zachwycona jej tempem. Natomiast Królowa zdrajców utraciła to wszystko. Akcja, zamiast się rozkręcać traciła swój polot, a to, co autorka zrobiła z bohaterami, było po prostu straszne. Nie tego można by się spodziewać po finalnej części.

Najbardziej drażniącą mnie rzeczą było to, co autorka postanowiła zrobić z postacią Cerego. Nie zasługiwał na taki koniec. W jego przypadku, Canavan ani trochę się nie postarała. Zabiła całkowitą ciekawość, jaką budził. Kiedy nastał taki koniec słynnego już Ceryniego autorka zabiła również we mnie zainteresowanie książką.

Niestety nie tylko jego postać została „zepsuta”. Również młody Lorkin przeżył swój upadek. Przemiana, jaka zaszła w jego osobie była drastyczna, a jakby tego było mało, stała się zmianą na gorszę. Najbardziej rażącą rzeczą w jego zachowaniu był stosunek do matki. Śmiało mogę powiedzieć, iż był on po prostu okrutny.

Przyznam także, że jeśli chodzi o wątki miłosne, to zostały one bardzo zaniedbane. Wręcz były upośledzone. Wydaje mi się, że kiedy postanawiamy wpleść taką sytuację w naszą historię powinniśmy jej poświęcić odrobinę więcej uwagi niż tylko po dwa zdania na wątek w sześciuset stronicowej książce.

Samo zakończenie Królowej zdrajców było dość przewidywalne. Po tych wszystkich wydarzeniach można było się spokojnie spodziewać, że tak to wszystko się zakończy. Jednak słowo przewidywalny nie jest tu przeze mnie użyte w dobrym znaczeniu. Po poprzednich częściach oczekiwałam czegoś lepszego. Można było wycisnąć z królowej coś więcej. Wielka szkoda, że niestety tak się nie stało.

Książka oprócz wad posiada także zalety. Przede wszystkim jest nią cała historia. Bez wątpienia była ciekawa i mimo tych wszystkich minusów taką pozostała. Trzymała w napięciu do ostatnich chwil, a finalna bitwa wniosła wiele „życia”.

Również i w tej książce znalazły się moje ulubione mapy. Tym razem jednak jest ich już trzy.

  • Kyralia

DSC_0087

  • Sachaka

DSC_0755

  • Kyrliańska Gildia Magów

DSC_0753

 

Trylogia Zdrajcy na pewno nie dorównuje Gildii magów. Co do tego nie ma wątpliwości. Drugiej takiej na pewno nie będzie jeszcze długo, ale warto sięgnąć i po Zdrajców, aby poznać dalsze losy naszych bohaterów.

*Źródło opisu 

Pozdrawiam,
A.

Królowa-zdrajców-okładka

Dodaj komentarz