Początek filmu – podniosły, patetyczny, niezwykle wzniosły i uduchowiony.

I tu szybki zarzut; D-ca majora Hubala ze znaczącą częścią oddziału idzie bić Rosjan, natomiast Hubal sprzeciwia się tej decyzji, odłącza i wraz ze swoimi zwolennikami pozostaje, by walczyć dalej z Niemcami. I tu ,,zarzuty” (konieczne w dobie PRLu, by nakręcić jego historię) kończą się szybko, a zaczynają same pochwały.
Dalszą historię niemałego i w pełni umundurowanego oddziału polskiego zna każdy, kto miał okazję delektować się emisją tego wspaniałego i patriotycznego dzieła z roku 1973 w reż. Bohdana Poręby. Obraz cechuje wyraziste przesłanie, bardzo dramatyczny sposób ukazywania tematu – tutaj jak najbardziej właściwy – i równie dramatyczne, a profesjonalne kadry, cały sposób operowania kamerą.
Niezwykła muzyka Wojciecha Kilara była jednym z najpiękniejszych przeżyć mojego kinowego doświadczenia.

Hubal jest filmem długim, jest jednak także w nim sporo akcji. Nie to jednak jest w nim najważniejsze, a ponadczasowe przesłanie; walcz o swój kraj i godność munduru żołnierza polskiego, a honor ten i godność przetrwają wszystko i wbrew wszystkiemu. Zostaną ponad i niepodważalne.
Niemcy skrupulatnie próbowali zabić legendę majora Hubala i jego oddziału – jednak zupełnie im się to nie udało.
Warto częściej przypominać ikonę odwagi, przedwojennego i patriotycznego wychowania w umiłowaniu ojczyzny, ikonę honoru oficera/żołnierza polskiego i warto przypominać ten film o – pod koniec historii oddziału – garstce polskich Spartan.

Major Hubal był jak mądry i surowy ojciec, bo taki być musiał, bez taryfy ulgowej – a mimo to był szanowany i kochany przez ludzi.
Aż dziw, że film ten do dziś dnia – w dobie ,,Szeregowców Ryanów”, ,,Bękartów Wojny” i ,,Czołgów” – nie doczekał się zgrabnego remake 'u
z dobrymi efektami specjalnymi.
Chyba dobrze by było młodzieży przypomnieć niezwyczajną historię naszych zielonych herosów.
hubal

Dodaj komentarz