„All the time, God is good. And God is good, all the time.”

 

 

Zazwyczaj skupiam się na recenzjach książek, jednak o tym filmie po prostu nie mogę nie napisać.
Muszę przyznać, że w dziedzinie filmów ciężko mnie zachwycić. W tym wypadku bez dwóch zdań reżyser i aktorzy zrobili kawał dobrej roboty – film jest rewelacyjny.

Josh Wheaton jest świeżo upieczonym studentem. By spełnić swoje marzenia odnośnie pracy, musi zaliczyć zajęcia z filozofii.
Wszystko zapowiada się świetnie, dopóki Profesor Radisson, który prowadził owe zajęcia, nie narzucił swoim uczniom własnego zdania.
Studenci mieli łatwy, lecz niesprawiedliwy wybór – albo napiszą na kartce oświadczenie, że zgadzają się na przyjęcie faktu, iż – „Bóg nie żyje”, albo muszą liczyć się z obniżoną oceną na semestr. Podczas gdy reszta studentów posłusznie wykonuje polecenie profesora, nasz główny bohater prowadzi wewnętrzną walkę pomiędzy swoją wiarą a szansą na dobrą przyszłość.
Jednak jego wahania nie umknęły oczom wykładowcy. Wzburzony odwagą 'pierwszoroczniaka’, który sprzeciwił się jego założeniom,
postanowił dać mu nauczkę. Josh zmuszony był bronić tezy przeciwnej, czyli założenia, iż „Bóg nie umarł”, używając trafnych i racjonalnych argumentów, które zdołają przekonać resztę uczestników zajęć filozofii. Będzie to dla niego droga pełna trudności i nowych wyzwań.
Jak myślicie, czy da się udowodnić istnienie Boga?

Zapewne sam tytuł nie przyciąga, prędzej odpędza potencjalnych odbiorców. Wiara nie jest już tak silną i cenną wartością.
Możliwe, że wielu z was nawet nie słyszało o tym filmie, mimo że premiera była stosunkowo niedawno – 21 marca 2014 r.
Bo kto by chciał promować film o religii? Przecież to nie jest teraz na 'topie’. Dużo ludzi zadaje mi pytanie – co może być fajnego w filmie
o religii? Powiem wam, że wiele.
Ten film odmienił moje myślenie. 'God’s Not Dead’ ma swoje odzwierciedlenie w prawdziwym życiu. Powstał zainspirowany prawdziwymi
historiami, które polegały na obrażaniu, wyszydzaniu ludzi za swoją wiarę. Człowiek, człowiekowi jest w stanie zrobić na ziemi piekło tylko
dlatego, że ma inne poglądy.

God’s Not Dead nie jest pospolitym, nudnym filmem dokumentarnym, w którym księża natrętnie nam wpajają myśli, których sami
nie potrafią czasem zrozumieć. Nauka, która płynie z tej historii jest idealnie wpleciona w fabułę. Moim zdaniem, sami aktorzy odwalili kawał dobrej roboty. Na pewno znajdą się jakieś wady – jak w każdym filmie, jednak ja ich nie dostrzegam. Historia prosta, piękna i dobrze
wyreżyserowana, która dodatkowo niesie wspaniałe przesłanie. Polecam z całego serca!

gods-not-dead-recenzja-filmu

Dodaj komentarz