Historię Ameriki znamy z „Rywalek” i następnych części.

 

Jednak czy subiektywny opis Ameriki może dokładnie wytłumaczyć, co się wydarzyło podczas Eliminacji? Większość z Was odpowie, że nie.
I właśnie tak jest.
Kiera Cass nie pozostawia nas z niewiedzą i opowiada tę historię jeszcze z dwóch różnych perspektyw – gwardzisty i księcia.
Poznajemy prawdziwe przyczyny, dla których Aspen zerwał z Amieriką.
Dowiadujemy się, w jaki sposób Maxon wybierał swoją ukochaną i czego od niej oczekiwał…
Jak bardzo różnią się perspektywy trzech różnych bohaterów?

Jeśli czytaliście moje recenzje „Selekcji”, wiecie, że nie zamierzałam czytać tego tomu. Od początku założyłam, że został on napisany wyłącznie dla pieniędzy i nie chciałam sobie psuć raczej miłych wspomnień po tej trylogii (dla mnie pozostanie to trylogia). Jednak dostałam szansę przeczytania tego połówkowego tomu.
Stwierdziłam, że jak mam taką szansę, to po co ją marnować. Dostałam porządną lekcję, żeby ufać swoim przeczuciom. 

Opis, który możecie przeczytać na okładce książki, bardzo zachęca do przeczytania. Poznać mroczne tajemnice Maxona?
Dowiedzieć się kim jest Aspen? Jaki fan „Selekcji” nie chciałby się poznać prawdy? Niestety żadnej z tych rzeczy się nie dowiadujemy.
Książka jest idealnym powtórzeniem wydarzeń opowiedzianych wcześniej przez Amerikę. Co prawda występują sytuację, o których nie miała prawa wiedzieć, jednak my mogliśmy się tego domyślić. Dostałam tylko potwierdzenie swoich przypuszczeń.
W tej chwili od razu po przeczytaniu powieści, a raczej opowiastki nie mogę znaleźć pozytywnych cech w fabule.
Brakuje nawet tej atmosfery, która pojawia się w następnych tomach, a może poprzednich…

Uważam, że Kiera miała dobry pomysł, tylko nie wykorzystała jego potencjału. Wybrała przypadkowe wydarzenia, które się ze sobą nie łączyły i opisała je z innego punktu widzenia. Gdyby pojawiły się rzeczy niespodziewane, na pewno by przykuły moją uwagę.
Jednak takie opisy psuły mi radość z całej serii.

Jedynym pozytywnym aspektem książki jest playlista, która została wykorzystana w „Rywalkach” i „Elicie”. Kocham muzykę.
Spędziłam wiele miłych chwil, słuchając wymienionych piosenek. Wielką radość mi sprawiało, gdy znałam którąś.
Akurat ta część książki sprawiła mi przyjemność. Pojawiają się również drzewa genealogiczne oraz komentarze Kiery.
Jest to dość ciekawy dodatek, lecz raczej niewart kupowania powieści.

Niestety nie spodobał mi się ten tom.

Z mojego punktu widzenia, został wydany wyłącznie w celach finansowych, co niestety jeszcze bardziej mnie zniechęciło.
Choć 
muszę przyznać, że dla fanów może być miłym dodatkiem. Jednak osobom, które nie mają wyjątkowo dobrych
wspomnień po serii, stanowczo odradzam.  

Książę i gwardzista

Dodaj komentarz