ACHMATOWA Anna Andriejewna [1889-1966]

Skąd u mnie zainteresowanie Achmatową i jej „akmeizmem”, skoro na poezji się nie znam i nie chcę znać, a w nocy nawiedzają mnie jakieś mary czytające wiersze, a po tym zadające odwieczne pytanie: „co poeta chciał nam przekazać?„, a ja się pocę, i myślę, i kombinuję, aż budzę się mokry i z ulgą konstatuję, że Pani Różańskiej, mojej polonistki już nie ma. To długa bajka, nim ją opowiem wprowadzę odpowiedni nastrój wierszem Achmatowej  „Zima 1919” [w tłum. Giny Gieysztor]: „Czym gorszy jest ten wiek od dawnych — pytam. / Czy tym, że w kłębkach smutków, niepokojów/ on najczarniejszych ran dotykał/ I nie potrafił ich zagoić?/ Wszak jeszcze na Zachodzie ziemskie słońce patrzy./
I dachy miast odblaskiem jego świecą,/ A tutaj już kostucha domy krzyżem znaczy/ I kruki nawołuje, i kruki już lecą
„.

A było to tak: wiosną 1956 roku przyszła ODWILŻ. W lutym, na XX Zjeżdzie KPZR, Chruszczow wygłasza referat obalający „kult jednostki” tj Stalina. Ludzie zakochani w nim [a było takich naprawdę wielu] tego nie przetrzymują. Np Bierut, obecny na XX zjeździe, dostaje bodajże udaru i 12 marca umiera, a inni wielbiciele dostają pomieszania zmysłów i lądują w wariatkowie.

W kwietniu amnestia dla 35 tysięcy „politycznych„, w lipcu, na VII Plenum KC PZPR, rehabilitacja Gomułki i Spychalskiego, w pażdzierniku wybór Gomułki na I Sekretarza [19-20.10 – VIII Plenum], powrót  z „odosobnienia” prymasa Wyszyńskiego, w listopadzie rozmowy Gomułki w Moskwie uwieńczone zwolnieniem z łagrów 350 tys Polaków i ich repatriacją. Tak, to był, bezdyskusyjnie, najistotniejszy rok w historii Polski po II w.św., nieporównywalnie więcej zmieniający niż 1980 czy 1989. Nas, /w tym eseju/ interesuje jednak „odwilż” w ZSRR.

Pierwszy pojawił się jako „wentyl bezpieczeństwa” Jewgienij Aleksandrowicz JEWTUSZENKO [ur.1933] ze swoją antystalinowską publikacją „Następcy Stalina„, nota bene wspieraną przez Chruszczowa. Póżniej, w 1961 zaatakował rosyjski antysemityzm „Babim Jarem„. Póżniej powstał teatr „ na Tagance” m.in. z Wysockim /1938-90/ i Ałłą Dawidową. Popularność zdobywali Wertyński i Okudżawa /1924-97/.
Po 1956 roku odgrzebano twórczość  Erenburga – „Burzliwe życie Lejzorka Rojtszwańca” oraz Ilfy i Pietrowa – „Złoty cielec„, i „Dwanaście Krzeseł„. No i wreszcie wielki come-back  Anny ACHMATOWEJ/1889-1966/, Osipa MANDELSZTAMA/1891-1938/, Mariny CWIETAJEWEJ/1894-1941/ Michaiła KUZMINA /1875-1936/, Borysa  PASTERNAKA /1890-1960/ i Siergieja GORODIECKIEGO /1884-1967/.
To była moja pierwsza styczność, z wymienionymi dużymi literami, z AKMEISTAMI. Lecz pierwsza randka nastąpiła w 1959 roku.

Otóż..
…na koniec X klasy „ja paucził iz ruskowo jazyka” dwóję; w rezultacie wspaniały człowiek i pedagog, mój nauczyciel rosyjskiego Roman
Czubaty nakazał mi, w ramach „pracy wakacyjnej„, nauczyć się „na izust’j” dziesięciu dowolnych rosyjskich wierszy.
Kupiwszy, w radzieckiej księgarni na Placu Unii Lubelskiej, zbiorki Błoka, Jesienina, Majakowskiego, Niekrasowa i „Jewgienija Oniegina” [wszystko razem za równowartość paczki „Sportów”] pojechałem na wakacje. Tam zacząłem czytać i wpadłem w miłość od pierwszego wejrzenia: całego Oniegina i trzy zbiorki przeleciałem z zapartym tchem, „na izust’j” nauczyłem się z piętnaście wierszy, a po powrocie do Warszawy,
przez długie tygodnie z radzieckiej księgarni nie wychodziłem.  Tam też zaliczyłem pierwszą randkę z Achmatową. Co do „pracy wakacyjnej„, nie wiem czy odniosłem sukces, czy poniosłem porażkę, bo prof. Czubaty odmówił wysłuchania moich deklamacji, oświadczając, że był pewny, iż to mnie wciągnie.
No i tak, do dziś lubię te wiersze sam sobie podeklamować, a na świadectwie maturalnym jedyną piątkę mam z rosyjskiego, choć nie do końca jestem pewny jak używać „miagkij razdielitielnyj znak„.

Minęło równo pół wieku i przeczytałem, w Tygodniku Powszechnym, arcyciekawą recenzję książki napisanej przez Annę Piwkowską „Achmatowa czyli Kobieta.” Niestety, jak dotąd, nie miałem możliwości tej pozycji przeczytać. Jak przeczytam, to wypracowanie rozszerzę.
Jednakże, odżył we mnie sentyment do akmeistów [a może do mojej młodości], przeto po encyklopediach troszkę pogrzebałem, trochę danych zebrałem, które niniejszym przedstawiam…

Wojciech Golebiewski

Na drugą część tekstu (jakże ciekawą) zapraszamy już niedługo.

Ikona wpisu pochodzi ze strony http://rynekisztuka.pl/2014/08/14/10-portretow-muz-kochanek-i-pieknych-zon/

Dodaj komentarz